W poprzednim sezonie sprowadzony zimą Słowak Adam Zrelak nie strzelił dla Warty ani jednej bramki. Przegrał nieoczekiwanie rywalizację w ataku z Mateuszem Kuzimskim, który nie miał takiego doświadczenia jak on. Słowak to przecież były gracz Bundesligi - występował w 1. FC Nürnberg. Jeszcze nie tak dawno nie do pomyślenia było, że w warcie grać będzie zawodnik z przeszłością w Bundeslidze. Musiało jednak minąć sporo czasu, by Adam Zrelak zaczął strzelać. W meczu z Górnikiem Łęczna zdobył pierwszą bramkę po pół roku pobytu w Poznaniu - to sporo, ale Warta dość cierpliwie na niego czekała. Jak mówi Piotr Tworek, czas pracuje na korzyść zespołu i tego zawodnika, który może być czołowym strzelcem Ekstraklasy, o ile ominą go kontuzje. Warta Poznań cierpliwie czekała na Adama Zrelaka Historia Adama Zrelaka pokazuje pewną specyfikę działania poznańskiej Warty, która nie jest poddana takiej presji jak Lech. Gdyby w szeregach Kolejorza pojawił się napastnik, który przez pół roku od przyjścia nie zdobył bramki, wylałaby się na niego lawina krytyki. W Warcie napastnik ma czas i swobodę na znalezienie formy i dojście do skuteczności. Wygląda na to, że go spożytkował, a cierpliwość może się płacić.Dzięki obecności Adama Zrelaka poznaniacy załatali dziurę w ataku po urazie Mateusza Kuzimskiego, a nowy nabytek, belgijski skrzydłowy Milan Corryn skutecznie zastąpił Makanę Baku, którego odejście wydawało się wielka wyrwą. W swojej karierze Słowak był już skutecznym strzelcem. W 1. FC Nürnberg zdobył pięć goli, w Slovanie Bratysława - 15 bramek w ponad 50 meczach, a w innym słowackim klubie MFK Ružomberok - podobnie.