Dla "Górali" starcie w Grodzisku było meczem z cyklu "być albo nie być". Po przegranej 1-2 w poniedziałek w Mielcu, Podbeskidzie spadło na ostatnie miejsce w tabeli. Druga z rzędu porażka z beniaminkiem, tym razem z Poznania, stawia ten zespół w trudnej sytuacji w walce o uratowanie ligowego bytu. A patrząc na dyspozycję bielszczan w meczu z Wartą - w arcytrudnej. Bo skoro zespół walczący o wszystko, nie jest w stanie oddać choćby jednego celnego strzału, nie jest w stanie poważniej zagrozić rywalowi, to trudno patrzeć na jego przyszłość z optymizmem. Warta generalnie dostosowała się poziomem do rywala, dlatego mecz był tak słaby. Niewiele było udanych zagrań, jeszcze mniej strzałów. Dorobek gospodarzy w pierwszej połowie to dwa zablokowane uderzenia zza pola karnego oraz kilka słabych dośrodkowań Łukasza Trałki z rzutów wolnych i trzykrotnie z rzutów rożnych. Plus dalekie wrzuty z autu Jana Grzesika - zawsze wybijane przez gości. A Podbeskidzie? Trener Robert Kasperczyk zdecydował się na ustawienie z trójką obrońców i duetem wahadłowych, którzy mieli na bokach tworzyć przewagę. Łukasz Sierpina, owszem, starał się, ale grającego na prawej stronie Karola Danielaka za bardzo nie było widać na boisku. Na dodatek dość często dawał się ogrywać Michałowi Jakóbowskiemu z Warty, który był aktywny na swojej flance. W efekcie Podbeskidzie w pierwszej połowie oddało zaledwie jeden niecelny strzał - autorstwa Kamila Bilińskiego z 10. minuty, po którym piłka wylądowała zapewne gdzieś po drugiej stronie ul. Powstańców Chocieszyńskich za trybuną. Warta mogła być w opałach w 43. minucie, gdy Sierpina nieźle dorzucił piłkę w pole karne, ale Jakubowi Horze zabrakło centymetrów, by zamknąć tę akcję strzałem. Warta Poznań lepsza po słabym meczu Po przerwie niewiele się zmieniło - nadal mecz był bardzo słaby i nadal Warta "zabijała" grę żelazną defensywą. Podbeskidzie zaś nie potrafiło stworzyć sobie przewagi. Kuriozalna była sytuacja z rzutem wolnym z 53. minuty dla gości, gdy Grzesik sfaulował 19 metrów przed bramką Horę. Czech sam wykonał stały fragment, ale uderzył wysoko nad bramką. Gdyby w nią trafił, gol i tak nie zostałby zaliczony. Oto bowiem jego koledzy z Podbeskidzie ustawili się na linii muru poznaniaków, nie metr przed nim, czego nie wolno teraz robić. Wiedzą o tym nawet zawodnicy z B-klasy. Czas upływał, nic się nie zmieniało, aż nadeszła w końcu 70. minuta. Łukasz Trałka z boku pola karnego założył "siatkę" Sierpinie, wygrał przebitkę z Gergo Kocsisem i uderzył w dalszy róg bramki. Piłkę dźgnął jeszcze końcem buta Makana Baku i gospodarze w końcu mogli się cieszyć. Podbeskidzie musiało ruszyć do ataku, ale nadal było w tym nieporadne. Jedynie w 86. minucie goście realnie zagrozili bramce Adriana Lisa - najpierw Robert Ivanov wybił piłkę przed Kamilem Bilińskim, a po chwili Dominik Frelek uderzył z 7 metrów obok słupka. Bielszczanie zakończyli to spotkanie bez celnego strzału. A Warta oddała kolejny celny, na dodatek podwyższyła po nim na 2-0. W 90. minucie gospodarze wyprowadzili kontratak, Baku pomknął do pola karnego, ten odegrał piłkę Jakubowi Kiełbowi, a ten zostawił ją Jakubowi Kuzdrze. Rezerwowy Warty uderzył w dalszy róg i pokonał Michala Peszkovicia. Andrzej Grupa Warta Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Baku 70., 2-0 Kuzdra 90. Warta: Lis - Grzesik, Ławniczak, Ivanov, Kiełb - Baku (90. +2 Rybicki), Kupczak, Trałka, Żurawski (84. Kopczyński), Jakóbowski (38. Zrelak) - Kuzimski (84. Kuzdra). Podbeskidzie: Peszković - Modelski Ż, Rundić, Janicki - Danielak (78. Marco Tulio), Bieroński (77. Frelek), Rzuchowski (65. Kocsis), Hora Ż (84. Niepsuj), Sierpina - Biliński, Wilson (65. Roginić). Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).