Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Warta Poznań - Legia Warszawa Miesiąc temu, gdy pierwotnie miało się odbyć to spotkanie, Warta Poznań mogła liczyć na coś więcej - sama była w niezłej formie, Legia miała za sobą bardzo nieudane starcie z Karabachem Agdam. Teraz sytuacja znacznie się zmieniła, problemy zdrowotne dopadły w międzyczasie poznaniaków, a Legia złapała właściwy już chyba rytm. Choć ją też dopadły problemy związane z koronawirusem - tuż przed spotkaniem klub ogłosił, że jeden z zawodników otrzymał pozytywny wynik testu. Już wcześniej zaś trener Czesław Michniewicz mówił, że z powodu złego samopoczucia i gorączki w stolicy musiał Michał Karbownik. Warta zaczęła to spotkanie odważnie - wysoko wychodziła pressingiem, próbowała przejąć piłkę na połowie Legii. Trener Piotr Tworek co chwilę coś pokrzykiwał, od Hiszpana Maria Rodrigueza wymagał gry jeden na jednego. Czesław Michniewicz stał z kolei spokojnie w narożniku pola przed ławką rezerwowych i jakby obojętnie przyglądał się temu, co się dzieje na boisku. Warta przez 10 minut starała się coś wskórać, a później została jednym ciosem posłana na deski. W 12. minucie na lewej stronie boiska Filip Mladenović i Joel Valencia z łatwością "rozklepali" Kajetana Szmyta i Jana Grzesika. Serb wbiegł więc sam w pole karne i wystawił piłkę przed pustą bramkę do Pawłą Wszołka. A gdyby piłka minęła Wszołka, to i tak akcję zamykał jeszcze przy słupku Antolić. To tylko pokazuje, jak wielkie błędy w defensywie popełnił beniaminek. Warta zresztą została trochę ofiarą przepisu o obowiązku gry młodzieżowca. Do tej pory pewne miejsce w składzie miał Aleks Ławniczak, który świetnie sprawował się na środku defensywy z Bartoszem Kielibą. Ławniczak doznał jednak kontuzji i trener Tworek musiał wybierać między wystawieniem bramkarza Daniela Bielicy, kosztem jednak pewnego dotąd Adriana Lisa bądź Kajetana Szmyta. 18-letni skrzydłowy do tej pory ani razu nie grał w Ekstraklasie od pierwszej minuty, teraz został rzucony na głęboką wodę. Egzaminu nie zdał, bo już w 23. minucie popełnił kolejny błąd - tym razem poślizgnął się, gdy Walerian Gwilia zagrywał do Mladenovicia, a Serb idealnie trafił z 13 metrów w dalszy górny róg bramki. To jednak nie Szmyt zawalił mecz Warcie - Valencia równie łatwo ogrywał Grzesika, co chwilę spóźniony w asekuracji był Mateusz Kupczak. Legia nawet się specjalnie nie wysilała, a po pół godzinie gry miała już trzy bramki przewagi, a mogła nawet wygrywać 4-0. Najpierw duetu Grzesik - Szmyt nie było na boku, gdy dośrodkowywał Domagoj Antolić, a Tomasz Pekhart główkował w słupek. W 30. minucie Valencia znów miał mnóstwo swobody, bo tym razem potknął się Grzesik, wbiegł więc ze środka w pola karne, ale zagrał na prawą stronę. Z woleja tym razem huknął Josip Juranović, ale piłka pewnie opuściłaby boisko za dalszym słupkiem. Stało się inaczej, bo po drodze stał Pekhart, który tylko przyłożył głowę i mógł cieszyć się z ósmego ligowego trafienia w tym sezonie. Na dobrą sprawę na tym spotkanie Warty z Legią mogło się już by zakończyć. Mistrz Polski miał to, po co przyjechał do Wielkopolski, a w głowach już pewnie kolejne starcie z innym zespołem z Poznania - Lechem. Legia nie zamierzała podkręcać tempa, Warta zaś była bezradna. Trener Michniewicz już w przerwie zdecydował więc, że szansę debiutu w Ekstraklasie dostanie bramkarz Cezary Miszta, który zastąpił wynudzonego Artura Boruca. 19-latek wrócił do Grodziska trzy miesiące po tym, jak przegrał tu z Radomiakiem finał baraży o Ekstraklasę - wtedy dwukrotnie pokonał go z rzutów karnych Kupczak. Zresztą obecny młodzieżowiec Legii, także jako gracz Radomiaka, debiutował w pierwszej lidze w meczu z Wartą w Grodzisku, także przegranym. Tym razem wygrał, ale sam nie miał wiele pracy, choć raz piłka go minęła. W 79. minucie z rzutu rożnego piłkę dorzucił Łukasz Trałka, Kieliba popisał się bardzo dobrym uderzeniem głową, ale piłkę z linii bramkowej wybił Juranović. Z kolei w ostatniej minucie, znów po wrzutce Trałki, minimalnie niecelnie główkował Michał Jakóbowski. To o tyle istotne, że Warta "polowała" na pierwszą bramkę w lidze w Grodzisku. Nic z tego - cztery spotkania, jeden punkt, zero goli, to dorobek gospodarzy. Legia w końcowej fazie już niemal tylko dreptała - Kiedy zaczniemy grać? - pokrzykiwał trochę zdenerwowany Michniewicz. Jego podopieczni nie chcieli jednak zbytnio się wysilać, a i tak wygrali bardzo pewnie. Andrzej Grupa, Grodzisk Wlkp. Warta Poznań - Legia Warszawa 0-3 (0-3) Bramki: 0-1 Paweł Wszołek (13.), 0-2 Filip Mladenović (23.), 0-3 Tomasz Pekhart (30.) Żółta kartka - Warta Poznań: Mario Rodriguez, Bartosz Kieliba. Legia Warszawa: Domagoj Antolic. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Mecz bez udziału publiczności. Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik (68. Mateusz Spychała), Robert Ivanov, Bartosz Kieliba, Jakub Kuzdra - Kajetan Szmyt, Łukasz Trałka, Robert Janicki (46. Michał Jakóbowski), Mateusz Kupczak, Mario Rodriguez (70. Konrad Handzlik) - Mateusz Kuzimski Legia Warszawa: Artur Boruc (46. Cezary Miszta) - Josip Juranović, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Paweł Wszołek (77. Paweł Stolarski), Bartosz Slisz (74. Andre Martins), Walerian Gwilia (60. Bartosz Kapustka), Domagoj Antolić, Joel Valencia - Tomasz Pekhart (74. Maciej Rosołek) Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO Ekstraklasy