W Szczecinie poznaniacy prowadzili do 94. minuty i 5. sekundy. Wtedy Grek Konstantinos Triantafyllopoulos wbił bramkę, po której Pogoń zremisowała 1-1. Warta Poznań straciła dwa punkty i zamiast 18 punktów ma ich 16. To i tak pozwoliło wyjść ze strefy spadku, przed Legię Warszawa, ale nie wiadomo na jak długo. Poza tym trener poznaniaków Dawid Szulczek mówi, że nie zalicza Legii do drużyn zagrożonych spadkiem. Gracze Warty mogą istotnie podłamać się tymi golami traconymi w ostatnich minutach, bo jest ich sporo i w ten sposób Warta straciła już sporo punktów. Jeszcze za czasów pracy Piotra Tworka przegrała w ten sposób z Radomiakiem w Radomiu 0-1. Wtedy uciekł pierwszy punkt. W meczu z niedawnym meczu z Wisłą Kraków zespół gości wyrównał w doliczonym czasie na 1-1, teraz zrobiła to Pogoń, a doliczmy jeszcze mecz w Grodzisku Wlkp. z Lechią Gdańsk, w którym gdańszczanie zdobyli w doliczonym czasie... dwa gole. Ze stanu 0-0 zrobiło się 0-2. Gole stracone przez Wartę Poznań w ostatnich minutach: Radomiak Radom - Warta 1-0 (stracony punkt)Warta - Lechia Gdańsk 0-2 (stracony punkt)Warta - Wisła Kraków 1-1 (stracone dwa punkty)Pogoń Szczecin - Warta 1-1 (stracone dwa punkty)Łącznie daje to sześć punktów, które uciekły w chwili, gdy warciarze i ich kibice wypatrywali już końca meczu. Po ich doliczeniu do tabeli Warta znalazłaby się na 13. miejscu, bezpieczna i ze spora przewagą nas strefą spadku. To pokazuje, jaka jest skala strat i problemu, jaki tkwi w ostatnich fragmentach meczów Warty. Poza punktami odbierają one także siły i nadzieję, bo taki gol czy nawet gole jak z Lechią, potrafią mocno uderzyć w psychikę piłkarzy. Przed Wartą teraz przerwa zimowa, do której przystąpi albo jako zespół strefy spadku, albo nie - zależy to od ostatnich dwóch meczów Legii Warszawa i ostatniego występu Górnika Łęczna. Już wiadomo, nad czym będzie musiała zimą popracować. CZYTAJ TAKŻE: Warta Poznań wygrała u siebie po raz pierwszy od trzech miesięcy