Latem minie 20 lat od debiutu Łukasza Trałki na szczeblu centralnym, czyli w ówczesnej drugiej lidze, a jednocześnie też 18 lat od debiutu w Ekstraklasie w barwach Pogoni Szczecin. Pod koniec poprzedniego sezonu zawodnik Warty wskoczył do czołowej dziesiątki graczy, którzy rozegrali najwięcej spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej, a obecnie pnie się coraz wyżej. W grudniu wyprzedził Marka Zieńczuka i Janusza Jojko, w lutym Łukasza Madeja, a teraz zbliża się do piątego w rankingu Dariusza Gęsiora. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem piłkarza, który każdy mecz gra od deski do deski, powinien minąć go pod koniec kwietnia w Gdańsku. Na razie Trałka zatrzymał się na liczbie 423. Najwięcej gier w Ekstraklasie Łukasz Surma - 559 (1996-2017)Marcin Malinowski - 458 (1997 - 2015)Marek Chojnacki - 452 (1978-1996)Arkadiusz Głowacki - 435 (1997 - 2018)Dariusz Gęsior - 427 (1998-2006)Łukasz Trałka - 423 (2004-)Łukasz Madej - 417 (1999-2018)Janusz Jojko - 416 (1980-2003)Marek Zieńczuk - 416 (2000-2016)Zygfryd Szołtysik - 395 (1962-1978) Aby znaleźć się przed Arkadiuszem Głowackim, Markiem Chojnackim czy Marcinem Malinowskim, Trałka musiałby rozegrać jeszcze jeden sezon w PKO Ekstraklasie. I tu się rodzi problem. Koniec kariery Łukasza Trałki? "Temat nie jest zamknięty" Przez całą karierę Trałka był związany ze strefą środkową, a tam - za rozbijanie akcji rywali. W listopadzie zeszłego roku został przesunięty do linii obrony i tam spisuje się wyśmienicie. Od początku listopada mniej bramek od Warty straciły tylko: Raków Częstochowa, Piast Gliwice i Pogoń Szczecin. Dziś trudno wyobrazić sobie Wartę bez Trałki, a sam blisko 38-letni piłkarz wciąż doskonale wygląda fizycznie. Z pewnością mógłby pograć jeszcze w Ekstraklasie i w kolejnym sezonie, zwłaszcza, że Warta ma coraz większe szanse na utrzymanie się w elicie. - Wszystko wskazuje na to, że jednak zakończę grę. Może jeszcze z jeden procencik z tyłu głowy szmera, ale raczej tak się stanie. Aczkolwiek przed ostatnim sezonem mówiłem podobnie, no może tych procencików było więcej, jakieś siedem. Postanowiłem jednak grać i bardzo się z tego cieszę. A teraz przyjemność sprawia mi każdy kolejny mecz, bo też zdaję sobie sprawę, że coraz mniej mi ich zostało. I każdym się cieszę - mówi zawodnik. Trener Warty Dawid Szulczek: - Już samo to, że daje sobie jeszcze jakieś szanse, sprawia, że temat nie został zamknięty. To jednak indywidualna decyzja Łukasza, nie będzie tu mojej ingerencji, przymuszania. Myślę, że on też rozmawia z zawodnikami, którzy skończyli przed chwilą kariery i pyta, jak to jest z perspektywy roku, dwóch lat, trzech - twierdzi szkoleniowiec i dodaje. - Gdyby zdecydował się zostać, byłby ważną częścią drużyny. I chciałbym, aby w niej pozostał, bo jest nieoceniony i trudno będzie go zastąpić. Pod każdym względem: tego, jaki ma wpływ na szatnię, ale też ile wciąż pozostawia na boisku. No i o to, ile ja jestem w stanie czerpać od niego, bo Ekstraklasę zna lepiej ode mnie - mówi Szulczek. Obecny trener Warty jest o sześć lat młodszy od piłkarza Trałki, co jest sporym ewenementem. - Miałem też takich piłkarzy w Wigrach Suwałki: Martina Dobrotkę i Bartłomieja Babiarza, dużo brałem z ich doświadczeń i przeżyć. Wciąż lubię mieć jednego czy dwóch starszych zawodników, bo Łukasz mocno pomaga mi w szatni Warty - opowiada Szulczek. Gol kolejki w Canal+. A wziął się z... "dobrej energii" W spotkaniu z Górnikiem Zabrze Trałka zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie, a jednocześnie pierwszego z rzutu wolnego. Co ciekawe, w poprzednich klubach, choćby w Lechu Poznań, był przy stałych fragmentach egzekutorem - często zdobywał bramki po dośrodkowaniach. W Warcie stał się wykonawcą rzutów rożnych czy wolnych, z bardzo dobrym efektem, ale wciąż tylko dorzucał futbolówkę kolegom. Przez 18 lat gry w Ekstraklasie nigdy nie uderzał piłki ustawionej mniej więcej na wprost bramki. Aż w końcu to zrobił, choć... decyzja Trałki była samowolką! Piłkarz nie był bowiem wyznaczony do wykonywania rzutów wolnych. - No nie byłem wyznaczony, ale poczułem taką... dobrą energię - śmiał się po spotkaniu. - Zostałem dzień wcześniej po treningu z Mateuszem Kupczakiem, postrzelałem i sam byłem tym zaskoczony. Jak to trener powiedział: "jest potencjał" - mówił Trałka, który pokonał swojego niedawnego kolegę z Warty Daniela Bielicą. W Warcie na bramkarza wołano "Nenad", oczywiście od nazwiska trenera Nenada Bjelicy, z którym wcześniej w Lechu pracował Trałka. - Pierwszy mój pomysł był taki, by uderzyć nad murem, ale zobaczyłem, że "Nenek" stoi na środku i przesuwa się w róg bramki. Uderzyłem więc po dalszym rogu, licząc, że wiatr poniesie piłkę - opowiadał Trałka o strzale w okienko. A Canal+ wybrał to trafienie "golem kolejki". Samowolka Trałki - będzie kara? Czy za ten strzał Trałka też poniesie konsekwencje finansowe, jak Frank Castaneda, który wykonał rzut karny w Niecieczy? Trener Szulczek uspokaja: - To inna sytuacja, bo 75 procent rzutów karnych oznacza gole, więc bardzo chcemy, by wykonywali je piłkarze wyznaczeni. Z wolnymi jest inaczej. Jeśli jest dość blisko bramki, to powinni je strzelać Daniel Szelągowski lub Miłosz Szczepański, ale ich wtedy nie było na boisku. Jeśli zaś dalej do bramki, może z boku, to już zależy od konkretnego sektora: mogą to być Mateusz Kupczak, Adam Zrelak czy Łukasz Trałka. Nawet gdyby Łukasz nie trafił, kary by nie było, bo za wolne ich nie ma. No chyba że na boisku byłby akurat Szelągowski, piłka 18 metrów od bramki, a podszedł ktoś inny. To wtedy byłbym lekko poirytowany - twierdzi Szulczek. Zagłębie Lubin - Warta Poznań, gdzie transmisja? W piątek o godz. 18 Warta Poznań zagra w Lubinie z Zagłębiem i dla obu klubów to arcyważne spotkanie w walce o utrzymanie się w elicie. Gospodarze mają bowiem 28 pkt, Warta 27 - drużyna, która wygra, może więc odskoczyć strefie spadkowej już na co najmniej sześć oczek. Transmisja z tego meczu - w Canal+ Sport, Canal+ Sport3 i nSport+.