Wartę Poznań i Widzew Łódź łączy to, że przynajmniej na początku sezonu... punktują tylko na wyjazdach! Poznaniacy wygrali w roli gościa dwa spotkania, Widzew jedno (w Białymstoku), jedno też zremisował (we Wrocławiu). Patrząc na tę statystykę, łodzianie powinni zdobyć Grodzisk Wielkopolski, ale Warta... to kat beniaminków. Jedyne zwycięstwa odniosła bowiem nad drużynami, które w zeszłym sezonie awansowały do Ekstraklasy - Miedzią Legnica i Koroną Kielce. Widzew to ostatni z beniaminków, z którym zmierzyła się w tym roku. Warta - Widzew. Lepszy początek Warty Na mokrej murawie w Grodzisku Wlkp. gospodarze prezentowali się lepiej, ale tylko w pierwszej połowie, mogli prowadzić już po kilku mi nutach - najpierw groźny strzał z dystansu oddał Miguel Luis, a piłka po rykoszecie nieznacznie minęła poprzeczkę bramki Widzewa. Po rzucie rożnym Warta znów miał dobrą okazję, ale strzał z ostrego kąta Dawida Szymonowicza obronił nogami Henrich Ravas. Widzew odpowiedział zablokowanym uderzeniem z dystansu Bartłomieja Pawłowskiego, a później celnym, ale za lekkim Jakuba Sypka. Po kwadransie tempo gry mocno spadło, ale Warta zaczęła też coraz lepiej stosować wysoki pressing. W 25. minucie Warta miała dwie dobre okazje na objęcie prowadzenia. Pierwszą stworzył jej bramkarz Widzewa, który źle odbił piłkę po strzale w środek Miguela Luisa i ta omal nie wtoczyła się do bramki. Minęła jednak słupek, a po rzucie rożnym znów uderzał Luis - tym razem niecelnie. To były zresztą bardzo dobre minuty dla poznaniaków, bo w 28. minucie Niilo Mäenpää dostał znakomite podanie od Adama Zreľáka i stanął 15 metrów przed Ravasem. Strzelił prosto w bramkarza Widzewa! Za to Luis w 32. minucie wyraźnie przestrzelił po dobrym dośrodkowaniu Dimitriosa Stavrópoulosa. Bramkarz gości zablokował też strzał Zreľáka w 35. minucie, wybiegł we właściwym momencie. Warta - Widzew. Łodzianie atakują, Warta osłabła Warta może i chciała rozpocząć drugą połowę ofensywnie, ale dość szybko została zepchnięta przez Widzew do defensywy. Z boku wyglądało to tak, jakby gospodarzom zaczęło brakować sił od pressingu na grząskim boisku w pierwszej połowie. Po godzinie gry dominacja łodzian była już dość wyraźna, choć goście stracili kontuzjowanego Jordiego Sáncheza. Jego miejsce w ataku zajął debiutujący w Widzewie Łukasz Zjawiński, ważne było też wejście Juliusza Letniowskiego. W 63. minucie zza pola karnego uderzył Letniowski, Adrian Lis odbił piłkę w bok, a następnie ją złapał. Niestety, samo spotkanie było mocno szarpane, oglądało się je coraz gorzej. Minuty upływały, oba zespoły wyglądały już tak, jakby były pogodzone z remisem. Warta nie potrafiła nawet oddać strzału, choć przecież w pierwszej połowie próbowała aż 11 razy. W doliczonym czasie w polu karnym Warty co chwilę się kotłowało. Lis odbił na róg świetny strzał głową Zjawińskiego i goście dostali rzut rożny. A z rogu dośrodkował Letrniowski, piłka odbiła się od Patryka Lipskiego i wpadła do bramki. Warta rzuciła się jeszcze do ataku, ale nic już nie zdziałała. Warta Poznań - Widzew Łódź 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Patryk Lipski 90. +3 Warta: Lis - Grzesik Ż, Ivanov, Szymonowicz Ż, Stavropoulos, Kiełb (79. Matuszewski) - Mäenpää (64. Corryn), Kopczyński Ż (90. +2 Kościelny), Żurawski (64. Kupczak), Miguel Luis (79. Szczepański) - Zreľák Ż. Widzew: Ravas - Stępiński, Żyro, Kreuzriegler - Fabio Nunes, Kun (83. Shehu), Danielak, Lipski - Sypek Ż (59. Letniowski, 90. +5 Czorbadżijski), Jordi Sánchez (59. Zjawiński), Pawłowski (83. Hansen). Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 2187.