Niepokonana od siedmiu kolejek Warta Poznań rozgrywała w sobotę bardzo ważne spotkania z zamykającą stawkę Termalicą. Było 0-0, gdy w 53. minucie Wiktor Biedrzycki sfaulował w polu karnym Adama Zrelaka - sędzia Bartosz Frankowski podjął decyzję o jedenastce dopiero po długiej analizie VAR. Piłkę zabrał Kolumbijczyk Frank Castañeda, choć widać było, że coś do powiedzenia w tej sprawie ma Robert Ivanov. Były gracz Sheriffa Tyraspol, który przecież jeszcze jesienią był kapitanem tej drużyny w zwycięskim meczu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, postawił na swoim. Piłki nie oddał, wziął krótki rozbieg i kopnął w swoją lewą stronę. Tam rzucił się jednak bramkarz Bruk-Betu i sparował futbolówkę na rzut rożny. Warta bramki więc nie zdobyła, za to w samej końcówce straciła ją po strzale Tomaša Poznara i przegrała 0-1. Robert Ivanov się nie doczekał Po meczu okazało się, że uwagi Ivanova do Castañedy były uzasadnione. To bowiem nie Kolumbijczyk miał strzelać jedenastkę, a ktoś z tercetu: Robert Ivanov - Łukasz Trałka - Mateusz Kupczak. Potwierdził to zresztą trener Warty Dawid Szulczek: - Frank nie był wyznaczony, więc teraz musi to odrobić - stwierdził szkoleniowiec. - Rozwiążemy to we własnym gronie, bo też mamy w szatni swoje zasady. On chciał być bohaterem, a został antybohaterem - skrytykował gracza szkoleniowiec, ale po chwili zmienił ton: - W tej sytuacji w kolejnych meczach musi wziąć więcej na klatę i po prostu nam pomóc w utrzymaniu się. Od takiego zawodnika wymagamy zdecydowanie więcej, niż dzisiaj pokazał i on jest tego świadomy. To, co pokazał po niestrzelonym karnym, jest bardzo dobrą oznaką, że bardzo chce. Myślę, że w kolejnych meczach się zrehabilituje za tę jedenastkę i nadrobi to z nawiązką. Na treningach widzimy, że potrafi strzelać gole - opowiadał Szulczek. Dzięki karnym Warta awansowała do Ekstraklasy Rzuty karne są prawdziwą zmorą piłkarzy Warty od momentu ich awansu do Ekstraklasy. W pierwszej lidze mieli ich na pęczki, do tego w sezonie 2019/2020 wykonywali je niemal wzorowo - trafili aż 13 z 15. Sam Mateusz Kupczak wykonywał 11 "jedenastek", a zatrzymany został tylko raz. Od tego momentu trwa koszmar warciarzy przy wykonywaniu rzutów karnych - dwukrotnie mylił się Kupczak, a po razie - Trałka, Mateusz Kuzimski, Adam Zrelak i dziś Castañeda. Jedyna skuteczna "jedenastka" to strzał Kupczaka na 2-3 rok temu przy Łazienkowskiej w Warszawie. Castañeda jak Warta - zero skuteczności Co ciekawe, statystyki Kolumbijczyka w tym sezonie są takie same jak Warty - zero goli. Odkąd przyleciał do Europy, wykorzystał 12 z 17 rzutów karnych, co nie jest imponującą statystyką. W Sheriffie spartolił rzut karny w sierpniowym meczu z Dinamem-Auto Tyraspol, a kolejnej szansy już nie dostał. Za strzelanie wziął się bowiem wkrótce reprezentant Luksemburga Sebastien Thill i radził sobie z tym co najmniej dobrze. Tyle że półtora tygodnia temu w Bradze sam Thill awansu do 1/8 finału Ligi Europy nie mógł dać, gdy przyszło wykonywać serie jedenastek po remisie w dwumeczu z Portugalczykami 2-2. Sheriff zmarnował trzy pierwsze strzały i odpadł, a Braga w nagrodę wkrótce zmierzy się z AS Monaco.