Oba zespoły mają problemy z grą na własnym stadionie - Warta nie wygrała jeszcze w Grodzisku Wlkp., Zagłębie zaś w Lubinie. Sęk w tym, że teraz to "Zieloni" musieli zmierzyć się ze swoim fatum. Żwawy mecz, niewiele okazji. Początkowo lepsza Warta Mecz Warty z Zagłębiem był żywy, bez wielu przerw i fauli. Płynne akcje nie przekładały się jednak na ilość sytuacji podbramkowych, bo kończyły się zwykle przed polem karnym rywali. Pierwszy kwadrans mógł nieco usypiać kibiców, ale później zawodnicy stworzyli całkiem niezłe widowisko. W 17. minucie poznaniakom, mimo sporego zamieszania w polu karnym Zagłębia, nie udało się jeszcze oddać strzału, ale już minutę później z 20 m huknął Adam Zreľák i Kacper Bieszczad musiał pokazać ładną paradę. Zagłębie odpowiedziało w 23. minucie akcją z prawej strony Tornike Gaprindaszwiliego, ale tu też górą był bramkarz Warty. Mimo wszystko lepszą drużyną była Warta, częściej przebywała na połowie gości, bardziej chciała zdobyć bramkę. I ją zdobyła, gdy Maciej Żurawski zapewne chciał oddać strzał na bramkę Bieszczada, a wyszła mu z tego idealna asysta do Jana Grzesika. Prawy wahadłowy Warty tylko przyłożył nogę przed pustą bramką. O dziwo, ten gol źle wpłynął na gospodarzy - Warta się cofnęła, oddała inicjatywę. No i za to została ukarana już po pięciu minutach - po całkiem ładnej akcji. Był więc przerzut z lewego skrzydła na prawe, świetna wrzutka Łukasza Łakomego i jeszcze lepszy pojedynek na utrzymanie pozycji między Grzesikiem i Martinem Doležalem. Napastnik Zagłębia nie dał się zepchnąć, wyskoczył, dobrze uderzył piłkę głową i Adrian Lis musiał wyciągać ją z siatki. Jakim cudem Zreľák tego nie trafił? Warta w drugiej połowie nadal grała aktywniej, częściej niż Zagłębie w ataku pozycyjnym, ale też częściej była w polu karnym rywala. Powinna zresztą od 53. minuty prowadzić, a dlaczego tak się nie stało, wie chyba tylko jej najlepszy snajper. Guram Giorbelidze popełnił bowiem olbrzymi błąd - zagrał piłkę do tyłu, ale nie do bramkarza Bieszczada, a Niilo Mäenpää'y. Fin zagrał do Zreľáka, który stał 11 metrów przed pustą bramką. I Słowak w nią nie trafił! Stokowiec miał nosa - Adamski daje prowadzenie! Gra Zagłębia w ofensywie trochę kulała, trener Stokowiec zmienił też strzelca bramki - za Doležala pojawił się młody Rafał Adamski. I to on został w 67. minucie bohaterem drużyny - po kontrze, w której kuriozalny błąd taktyczny popełnili stoperzy Warty. Można zrozumieć, że Dimitrios Stavropoulos przegrał pojedynek z boku boiska z Filipem Starzyńskim, który kapitalnie zagrał z powietrza. Już jednak brak Dawida Szymonowicza był mocno zastanawiający. W efekcie trzech graczy Zagłębia pobiegło na osamotnionego Roberta Ivanova. Tuż przed polem karnym Damjan Bohar zagrał w lewo do Adamskiego, a ten podcinką pokonał Lisa. Warta odpowiedziała bardzo szybko - nawet szybciej, niż lubinianie w pierwszej połowie. Tym razem Zreľák wykorzystał dogranie Mäenpää'y i uderzył z bliska obok Bieszczada. Remis 2-2 nie zadowalał jednych i drugich - biegali, atakowali, nie było tu kunktatorskiej obrony. W 73. minucie uderzenie Grzesika głową z linii pola karnego wybił sprzed pustej bramki Bartosz Kopacz. Po chwili dobijał jeszcze Mäenpää, ale tym razem bramkarza uratował Giorbelidze. Zagłębie odpowiedziało w 84. minucie strzałem z dystansu Tomasza Pieńko - być może piłka trafiłaby w słupek, ale zdołał wybić ją efektowną paradą bramkarz Lis. Mecz zakończył się więc remisem, choć jedni i drudzy mogą czuć niedosyt. Warta Poznań - Zagłębie Lubin 2-2 (1-1) Bramki: 1-0 Jan Grzesik 28., 1-1 Martin Doležal 33., 1-2 Rafał Adamski 67., 2-2 Adam Zreľák 71. Warta: Lis - Grzesik, Stavropoulos, Szymonowicz, Ivanov, Matuszewski (90. Corryn) - Żurawski (51. Szczepański), Mäenpää (74. Szmyt Ż), Kupczak, Luis (90. Destan) - Zreľák Ż. Zagłębie: Bieszczad - Kopacz, Ławniczak, Jach, Giorbelidze - Łakomy, Makowski - Gaprindaszwili, Starzyński (77. Pieńko), Bohar (77. Dieng) - Doležal (58. Adamski). Sędzia: Wojciech Myć (Lublin). Widzów: 1236.