Tworek przepracował w Warcie nieco ponad dwa lata. Latem 2019 roku przejął klub, który chwilę wcześniej utrzymał się w pierwszej lidze, a w stawce był jednym z biedniejszych. Zebrał grupę ludzi, która może nie miała największych umiejętności, ale świetnie rozumiała się na boisku i poza nim. "Swojska banda" - takie określenie szybko się przyjęło i pasowało jak ulał. Tworek dokonał z zespołem dwóch cudów - najpierw awansował z nim do Ekstraklasy, a później nie tylko utrzymał go w elicie, ale był o punkt od gry w eliminacjach Ligi Konferencji. Nikt nie miał wątpliwości, że dokonała tego "cudu" drużyna w lidze najbiedniejsza, której też dość długo się nie wiodło. Przecież na początku listopada Warta miała jedynie dwa zwycięstwa i remis w ośmiu spotkaniach. Tworek dźwignął zespół, który wiosną był rewelacją rozgrywek. Dostał zimą dwóch wartościowych piłkarzy (Makana Baku, Maciej Żurawski), zaczęło dopisywać szczęście, taktyka była idealnie dopasowana pod tę grupę ludzi. Co się stało, że teraz jest inaczej? Warta Poznań przespała letnie okienko - to nie wina Piotra Tworka "Swoje przeszli, przeżyli niepowodzenia i na bazie tego przekraczają swoje ograniczenia oraz doceniają to, co mają teraz. Coś, co dla innych może być normą" - mówił nam Piotr Tworek przed sezonem. Teraz można odnieść wrażenie, że piłkarze nie są już w stanie przebijać swoich sufitów i Piotr Tworek to widział. Nie dostał jednak nowych graczy, którzy podnieśliby poziom tej drużyny ((takich jak Makana Baku pół roku wcześniej), choć przecież Warta Poznań sporo zarobiła na piątym miejscu w poprzednich rozgrywkach. Doszli dwaj bardzo przeciętni obcokrajowcy (Corryn i Papeau), kilku młodzieżowców i w ostatnich dniach niechciany w Ekstraklasie obrońca. To skandalicznie mało, a mimo tego Piotr Tworek był niezwykle lojalny wobec klubu. Jedynie tuż przed końcem sierpnia, gdy zamykało się okienko transferowe, wspomniał, że liczy na ruch dyrektora sportowego Roberta Grafa. "Musi się coś wydarzyć! Dyrektor Robert, mam nadzieję, nie wróci sam i będziemy mieli z przodu większy manewr, jeśli chodzi o wzmocnienie siły ofensywnej zespołu" - mówił wtedy Piotr Tworek. Przyjechał więc z francuskiej drugiej ligi Jayson Papeau, który Warty nie zbawił. Później Tworek był już cicho, gdy pytaliśmy go o ocenę okienka transferowego. Powtarzał zwykle: "przyjdzie na to czas po rundzie". Piotr Tworek był lojalny wobec Warty Poznań W Warcie Poznań zaś to nie trener jest głównym rozdającym w kwestii transferów - rolę tę pełni dyrektor sportowy. Tymczasem już w połowie lipca było wiadomo, że ówczesny dyrektor Robert Graf przeniesie się do Rakowa Częstochowa. Ruchy kadrowe, jakie "Zieloni" poczynili w wakacje, były bardzo kiepskie. A mimo to Tworek ani razu nie wspomniał, że brak realnych wzmocnień jest powodem takich a nie innych wyników. Wyników, za które sam zapłacił posadą. Nie wyciągał klubowych brudów na zewnątrz, starał się trzymać jedność szatni. Kilka razy nie dopisało Warcie szczęście: stracone bramki w doliczonym czasie w meczach z Radomiakiem i Lechią, porażka z Zagłębiem Lubin po zmarnowanym karnym i wielu innych sytuacjach. W efekcie dziś, gdy poznaniacy są na przedostatnim miejscu w PKO Ekstraklasie, podjęto decyzję o zwolnieniu szkoleniowca. Czy za wcześnie? Być może tak, bo choć do końca rozgrywek w tym roku pozostało jeszcze sześć spotkań, to Piotr Tworek pokazał już, że zimą potrafi świetnie przygotować drużynę. I to w mrozie i śniegu, skoro klubu nie stać było na wysłanie zespołu do Turcji. On dokonał wiosną cudu. A tylko dzięki jego pracy z - nie ukrywajmy tego - bardzo przeciętnymi piłkarzami, Warta jest tam, gdzie być jej nie powinno. Wśród najlepszych. Piotr Tworek zapewne szybko się w tej elicie znów znajdzie, ale w innym mieście. Andrzej Grupa