Mario Rodríguez piłkarzem Warty Poznań został na początku tego sezonu PKO Ekstraklasy. Jego debiut przypadł akurat na derby Poznania z Lechem, w ostatnim na długi czas momencie, gdy mecze w Polsce odbywały się z kibicami na stadionach. Po kontuzji odniesionej w listopadzie wrócił do gry dopiero po pół roku. <a href="https://sport.interia.pl/klub-warta-poznan/news-warta-slask-piec-goli-i-zwroty-akcji-w-walce-o-europejskie-p,nId,5220835">W niedzielę przeciw Śląskowi Wrocław strzelił swojego pierwszego gola dla Warty Poznań.</a> Wcześniej udzielił długiego wywiadu hiszpańskiemu magazynowi "Panenka", w którym opowiada o latach młodości w Realu Madryt, gwiazdach, z którymi trenował oraz o Warcie Poznań i grze w polskiej Ekstraklasie. Mario Rodríguez w "fabryce" Realu Madryt Mario Rodríguez urodził się w Barcelonie. Grę w piłkę zaczynał w małych katalońskich klubach, a jako 13-latek przeniósł się do szkółki Realu Madryt La Fabrica. Z Realem był związany przez siedem sezonów, jego trenerami byli m.in. zasłużeni dla klubu Ruben de la Red, Santiago Solari i Guti. Mario Rodríguez występował m.in. w młodzieżowej Lidze Mistrzów (8 meczów i gol w spotkaniu z Borussią Dortmund), razem z Achrafem Hakimim i Fede Valverde. - Na poziomie piłkarskim był to jeden z najpiękniejszych etapów w moim życiu. Ale na poziomie osobistym trudno było opuścić dom, rodzinę i przyjaciół, miałem zaledwie 13 lat. Na początku czułem się trochę samotny - przyznaje Mario Rodríguez. Hiszpan opowiada, że jego szczytowym momentem w Realu Madryt był młodzieżowy finał Pucharu Hiszpanii, w którym strzelił dwa gole, w tym okresie miał być obserwowany nawet przez Liverpool FC. - Santiago Solari, w ramach eksperymentu, zamiast na skrzydle, wystawił mnie wtedy na środku ataku. Swoje zadanie spełniłem, ale mecz niestety przegraliśmy - wspomina Mario Rodríguez. Piłkarz Warty Poznań podkreśla rolę, jaką w jego rozwoju na wcześniejszym etapie odegrał trener Ruben de la Red. - Dał mi "brutalną" pewność siebie, pomógł mi w uzyskaniu mojej najlepszej wersji na boisku. Dzięki niemu przeszedłem do wyższej drużyny, miałem możliwość gry w Realu Madryt Castilla, w młodzieżowej Lidze Mistrzów - podkreśla Mario Rodríguez. - Trenowałem też z pierwszą drużyną, obok takich gwiazd jak Cristiano Ronaldo, Marcelo, czy Luka Modrić. Te treningi były szalone, ale wspominam je bardzo miło - dodaje. CZYTAJ TEŻ: <a href="https://sport.interia.pl/klub-warta-poznan/news-warta-poznan-makana-baku-podpatrywal-mainz-juergena-kloppa-i,nId,5098651">Makana Baku podpatrywał Mainz Juergenna Kloppa i czeka, by zagrać z bratem w Bundeslidze</a> Jak podkreśla Mario Rodríguez, moment, w którym z wieku juniora i młodzieżowca wkracza się w wiek seniora, jest kluczowy w rozwoju piłkarza. - Przechodzisz od gry z dziećmi do gry z mężczyznami. Przeszkodą dla mojego pokolenia było zamknięcie drugiej drużyny rezerw, Realu Madryt C. Pozostawała walka o Castillę lub wyjazd - mówi zawodnik. Piłkarz przytacza przykład Sergio Reguilóna, który w swojej karierze też musiał robić kroki wstecz do Logrones, by ostatecznie po sezonie w pierwszej drużynie Realu, wyjechać do Sevilli i teraz grać w Tottenhamie. Sergio Reguilón i Borja Mayoral (wypożyczony przez AS Roma z Realu) to kolejni piłkarze, z którymi dorastał Mario Rodríguez. Warta Poznań. Mario Rodríguez: Wybrałem Polskę, choć miałem oferty z Hiszpanii Mario Rodríguez choć uchodził za talent - w debiucie w reprezentacji Hiszpanii do lat 16 strzelił gola w wygranym 2-0 meczu z Węgrami (w tej kadrze zagrał w sumie trzy razy) - ostatecznie musiał się pożegnać z Realem Madryt. W 2017 roku został wypożyczony do CE Sabadell, po roku odszedł do CF Peralada, aż w końcu znalazł się w Granadzie. Regularnie grał w jej trzecioligowych rezerwach, aż w lipcu 2020 r. zadebiutował w La Liga przeciw Deportivo Alaves, gdy wszedł na boisko w 89. minucie. - Po debiucie Granada zaproponowała mi tylko grę dla jej filii, to mnie nie interesowała. Miałem oferty z Segunda Division, Holandii, Belgii i Portugalii, ale Warta bardziej mnie do siebie przekonała. Atmosfera tutaj jest niesamowita. Nawet mecz [z Lechem - przyp. red.] przy ograniczonej publiczności, ale ze śpiewami i kibicami w barwach, był niesamowity. Rywalizacja między Wartą i Lechem jest zdrowsza niż derby Barcelony czy Madrytu, jest w niej trochę empatii - mówi Mario Rodríguez w magazynie "Panenka". Jak przekonuje, polska Ekstraklasa w Hiszpanii jest niedoceniana. Jego zdaniem polska liga jest bowiem dobrą "trampoliną" do przejścia do Bundesligi czy Serie A, rzuca przykłady Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. - Ktoś może oceniać moje przejście do Warty Poznań jako krok wstecz, ale dla mnie to krok do przodu. Trener Piotr Tworek dużo pracuje z zespołem w aspekcie taktycznym i defensywnym. Prosi nas, abyśmy działali na boisku wspólnie, a mnie - bym grał spokojnie - podkreśla Mario Rodríguez. Bartosz Nosal