W Poznaniu jest bogaty Lech, który znów ma bić się o mistrzostwo Polski, a także biedna Warta, bez swojego stadionu, walcząca o zachowanie miejsca wśród najlepszych klubów w Polsce. W dwóch poprzednich sezonach robiła to skutecznie, a nawet nie musiała się troszczyć o swoją przyszłość w ostatnich kolejkach. Jak będzie tym razem? Warta słaba jesienią i bardzo dobra wiosną. Powód? Dobre transfery Patrząc na zmiany kadrowe w Warcie, ciężko o przesadny optymizm. Spore ubytki defensywne zostały załatane, ale już po odejściu Franka Castañedy czy Miguela Luisa braki w ofensywie są widoczne. - Można powiedzieć, że tyły mamy zabezpieczone, a w przodzie minuty dostaną ci, którzy mniej grali w zeszłym sezonie - dyplomatycznie mówi trener Warty Dawid Szulczek. - Jesteśmy gotowi by ten sezon rozpocząć i walczyć o jak największą liczbę punktów. Nie chciałbym powtórki z poprzednich lat i zimowania w dole tabeli. Uważam, że ta kadra jest wystarczająco dobra, by móc punktować w Ekstraklasie. Chciałbym jednak mieć komfort, że dojdzie do nas ofensywny piłkarz, obojętnie czy będzie to napastnik czy skrzydłowy. By ktoś mógł zastąpić Castañedę czy Luisa - dodaje Szulczek. Pytanie, czy Warta nie popełni błędów z poprzednich dwóch lat, gdy bardzo słabo zaczynała rozgrywki. Wtedy jej trenerem był Piotr Tworek, który w 2020 dostał jeszcze szansę wyciągnięcia drużyny z kryzysu i prawie awansował z nią do europejskich pucharów, ale już w następnym roku go zwolniono. Wtedy właśnie drużynę przejął Szulczek, najmłodszy trener w Ekstraklasie. - Powodem takiej zmiany wiosną było to, że mieliśmy transfery, które dały klubowi jakość. Gdy mnie nie było, pozyskano Makanę Baku i czołowego młodzieżowca w lidze Macieja Żurawskiego, a teraz byli to Castañeda i Luis, a to również zawodnicy, którzy bardzo nam pomogli z przodu. No i Miłosz Szczepański, który miał świetne występy w końcówce sezonu i udało nam się go zatrzymać. Kluczowe były więc ruchy transferowe - mówi Szulczek i czeka jeszcze na ten jeden czy dwa właściwe strzały. Warta zaś to klub, który każdą złotówkę ogląda kilka razy, zanim ją wyda. Była biedna, jak na warunki ligowe i to się nie zmieniło. - Chciałbym scenariusza, że mamy dobrą jesień, punktujemy i ten nasz komfort psychiczny jest na tyle dobry, że wiosną zagramy o coś więcej. Mam też świadomość, że każdy w szatni, w klubie, będzie zadowolony, jeśli utrzymamy się w lidze i to jest naszym celem. Jesteśmy klubem, który daje szansę zaistnieć ludziom w Ekstraklasie bądź się w niej odbudować. Takie kluby też są tutaj potrzebne, mimo że nie mamy jakichś wielkich funduszy - tłumaczy Szulczek. Warta zagra w Częstochowie bez najlepszego napastnika? Wartę Poznań od razu czeka mocny test, bo na inaugurację zmierzy się w Częstochowie z Rakowem, czyli wicemistrzem Polski. Początek tego spotkania o godz. 18, transmisja w Canal+ Sport, relacja tekstowa na sport.interia.pl. Cztery pojedynki tych drużyn w dwóch ostatnich sezonach to komplet wygranych Rakowa i 8-0 w bramkach dla tej drużyny. Na dodatek teraz w Warcie zabraknie prawdopodobnie jej najlepszego strzelca Adama Zreľáka. - Bardzo chce grać, ale nie trenował, bo leczył kontuzję i nie wystąpił w żadnym sparingu. Szanse są małe - mówi Szulczek, który wolałby mieć Słowaka zdrowego w następnych tygodniach. Jakie wnioski trener Warty wyciągnął z gładkiej wygranej Rakowa w starciu o Superpuchar z Lechem? - Pierwszy taki, że zawsze trzeba grać najmocniejszym składem. A co do Rakowa: wiemy, jaką ma koncepcję gry, a trener wymienia tylko klocki. Zawodnicy, którzy nie są w stanie zagwarantować poziomu ambicji właściciela, szkoleniowca i całego klubu, odchodzą, a na ich miejsce przychodzą tacy z większymi umiejętnościami. Raków od lat gra w sposób podobny, tylko ma coraz lepszych piłkarzy, choć wciąż jest tam pewna grupa zawodników od lat. Spodziewam się, że zagrają w ustawieniu 3-4-3 i będą nas wysoko atakować, a także będą gotowi na nasze długie piłki. Mamy więc wiedzę, ale to nie znaczy, że łatwo jest to teraz zrealizować. Mamy też pewne założenia, które mogą pomóc udać się przeciwstawić Rakowowi, a jeśli to wyjdzie, to jesteśmy w stanie nawet wygrać - twierdzi Szulczek. Gdyby jednak tak się stało, byłaby to wielka sensacja.