Mecz miał bohatera oraz dwóch antybohaterów. Miano pierwszego trafiło do Jakuba Tosika, który pięknie przymierzył z pierwszej piłki zza pola karnego i futbolówka trafiła idealnie w róg bramki Termaliki. Ale kto wie, czy doszłoby do tej sytuacji, gdyby nie porywczość Bartłomieja Babiarza. Pomocnik Termaliki w 36. minucie zatrzymał jednego z szarżujących rywali, a jakieś 100 sekund później ostro zaatakował przeciwnika. Za oba przewinienia dostał po żółtej kartce, musiał opuścić boisko i stał się antybohaterem. Jakby tego było mało, to minutę później goście już przegrywali, po strzale Tosika. Gdyby jednak wyciąć ten fragment spotkania, to pierwsza połowa byłaby do zapomnienia. Gospodarze niby próbowali, ale bardzo nieskutecznie (dwa z dziewięciu strzałów trafiło w bramkę), a niecieczanie ograniczali się do kontrataków (dwa uderzenia, jedno celne). W przerwie Piotr Mandrysz, trener gości próbował jeszcze ratować sytuację i za obrońcę Patryka Fryca wprowadził bardziej ofensywnego Wojciecha Kędziorę. Plan jednak wziął w łeb już w 49. minucie. Arkadiusz Woźniak uderzył ładnie, ale mimo to z tym strzałem Andrzej Witan powinien sobie poradzić. Bramkarz gości popełnił jednak błąd, wypuścił piłkę z rąk i było 2-0, a Witan został drugim antybohaterem. Już do końca spotkania Zagłębie specjalnie się nie forsowało, a Termalika próbowała, ale nie miała wielu argumentów.Dzięki wygranej lubinianie mają 27 punktów i wskoczyli na piąte miejsce w tabeli. Termalika jest 12. z 20 punktami. Po meczu powiedzieli: Piotr Mandrysz (trener Termaliki): Ciężko o dobry wynik grając w dziesiątkę, a my już w pierwszej połowie straciliśmy kluczowego zawodnika. Jeżeli do drugiej kartki nie mam pretensji, to w pierwszej sytuacji nie było nawet faulu, bo to zawodnik gospodarzy wpadł na mojego piłkarza. Sędzia podjął jednak taką, a nie inną decyzję. Do tego momentu spotkanie było wyrównane, bo ani my, ani Zagłębie nie stworzyliśmy sytuacji, po której mogliśmy zdobyć gola. Zabrakło nam trochę też szczęścia, bo piłka przy pierwszym golu przeszła między nogami jednego z zawodników i wpadła do sieci. W przerwie mówiliśmy, że stać nas jeszcze na powalczenie o korzystny wynik, bo to tylko jeden gol. Uczulałem jednak, aby nie dać strzelić Zagłębiu drugiego gola szybko, bo wtedy będzie już bardzo ciężko. Niestety, tak się stało. Strzał był do obrony, ale Andrzej Witan myślał chyba, że piłka jest już jego. To podcięło skrzydła moim piłkarzom. Piotr Stokowiec (trener Zagłębia): Jako beniaminkowie oba zespoły wniosły wiele dobrego do ekstraklasy. Trochę szkoda mi Termaliki. To fajny zespół, organizację gry mają na bardzo wysokim poziomie i nie jest tylko tłem ekstraklasy. Jednak dzisiaj mecz się potoczył, jak się potoczył. Gra w przewadze jeszcze nic nie oznacza, ale muszę pochwalić moją drużynę, bo graliśmy mądrze, mieliśmy przewagę, zdobyliśmy dwa gole i mogliśmy strzelić kolejne. Życzę, podobnie jak nam, Termalice pewnego utrzymania w ekstraklasie. Z Wisłą Kraków to my graliśmy w dziesiątkę i sobie nie poradziliśmy, a dzisiaj sytuacja była odwrotna. Ta wygrana to taki prezent dla górników w ich święto. Zagłębie Lubin - Termalika Bruk-Bet Nieciecza 2-0 (1-0) Bramki: Tosik (40.), Woźniak (49.). Zagłębie: Polaczek - Todorovski, Guldan Ż, Jach, Cotra - Janus Ż (79. Błąd), Rakowski, Tosik Ż, Żyra (89. Jagiełło), Woźniak - Piątek (72. Papadopulos). Termalika: Witan - Fryc (46. Kędziora), Sołdecki, Kupczak, Ziajka - Juhar (72. Smuczyński), Babiarz Ż, CZ, Pleva, Liczka (64. Foszmańczyk), Jarecki - Plizga.