Trenerzy i zawodnicy obu zespołów mieli świadomość, jak wiele może dać zwycięstwo. Remis nie daje właściwie nic. W przypadku Górnika do utrzymania potrzebny jest cud i to taki najbardziej wyjątkowy. Na dwie kolejki przed końcem zespół z Łęcznej do bezpiecznego miejsca traci sześć punktów. Nie dość więc, że trzeba wygrać dwa mecze, to zajmujący 15. lokatę Śląsk musiałby dwa mecze przegrać. To jeszcze nie koniec. Górnik musiałby wygrywać bardzo wysoko, bo ma bilans bramkowy minus 28, a wrocławianie tylko minus 9. Ale i to nie koniec. Bo nawet gdyby to udało się zrobić, to musiałby liczyć jeszcze na to, że żadne z zespołów, które są przed nim - Bruk-Bet i Wisła Kraków też nie dogonią Śląska. Sprawa wydaje się więc przesądzona, ale matematycznie utrzymanie Górnika jest jeszcze możliwe. Zespół z Łęcznej zagra jeszcze z Jagiellonią i Górnikiem Zabrze. Ekstraklasa ucieka - Mecz nam ucieka i ekstraklasa też. Nie ma co ukrywać, że ta porażka bardzo skomplikuje nam sytuację, dlatego po przerwie spróbujemy odwrócić losy meczu - mówił w przerwie Mateusz Grzybek, obrońca Bruk-Betu. Razem z kolegami zdołali strzelić tylko jedną bramkę, a remis oznacza, że najprawdopodobniej to zespół z Niecieczy będzie drugim spadkowiczem. Gdyby wygrał w Łęcznej, do Śląska traciłby punkt, a ma trzy mniej. Szanse na spadek statystycy ocenili na 95 procent. By się utrzymać, musi w dwóch meczach zdobyć trzy punkty więcej niż zespół z Wrocławia. Ma bowiem lepszy bilans bramek w bezpośrednich meczach. Do tego trzeba zaznaczyć, że szyki Bruk-Betowi może pomieszać jeszcze Wisła Kraków, która ma tyle samo punktów, ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Zespół trenera Radoslava Latala zmierzy się jeszcze z zespołami z czołówki tabeli Piastem Gliwice i Pogonią Szczecin. Krakowianie grają na wyjeździe z Radomiakiem i Wartą Poznań. Jest możliwość, by trzy drużyny - Śląsk, Wisła i Bruk-Bet miały po tyle samo punktów. Wtedy utrzymałby się zespół z Niecieczy.