Kozulj w latach 2018-2020 występował w barwach Pogoni Szczecin. Miewał miesiące, w których śmiało można było określać go mianem gwiazdy ligi. Imponował niezłą techniką, dobrymi podaniami i przede wszystkim swoim znakiem rozpoznawczym - atomowym uderzeniem z dystansu. Zvonimir Kozulj grał już w Ekstraklasie Do Szczecina Kozulj przybył z przydomkiem "Zolja". Piłkarzowi nadał go jeden z bośniackich dziennikarzy, którego zachwyciła siła strzałów pomocnika. W pierwszych tygodniach swojego Kozuljowi nie szło jednak najlepiej, jeśli chodzi o strzały z dystansu. Notował zresztą więcej asyst niż goli. Od zdobywania bramek jesienią 2018 roku był Adam Buksa, z którym zresztą Bośniak od początku się zakolegował. Swoje prawdziwe możliwości Zvonimir zaprezentował w listopadzie. Pogoń ograła Legię 2-1, a Kozulj odpalił prawdziwą rakietę typu ziemia-powietrze. Kibice "Portowców" zyskali nowego idola. Idola, który w kolejnych miesiącach stawał się dla szczecinian coraz ważniejszy. Formę życia osiągnął w rundzie finałowej sezonu 2018/2019. Do goli (również tych efektownych) dokładał asysty i świetne czytanie gry. Wraz z Kamilem Drygasem tworzył jeden z ciekawszych środków pola w lidze. Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Kozulj wraca do Ekstraklasy Umowa Kozulja z Pogonią obowiązywała do 30 czerwca 2020 roku. Klub miał opcję przedłużenia jej o rok na nieco lepszych dla gracza warunkach. Kiedy jednak w marcu wybuchła pandemia, a świat sportu został sparaliżowany, włodarze "Portowców" postanowili nie prolongować kontraktu. Kozulj został poinformowany, że może powoli rozglądać się za nowym pracodawcą. Ten z kolei uznał, że skoro w najbliższych miesiącach i tak nie zapowiada się na to, aby liga została wznowiona, lepiej będzie odejść czym prędzej. W kwietniu Kozulj rozwiązał kontrakt z Pogonią i został wolnym zawodnikiem. Szybko znalazł sobie nowy klub - był nim turecki Gaziantep FK. Tam nie wiodło mu się jednak równie dobrze, jak w Polsce. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Kozulj bardzo entuzjastycznie przyjął informację o możliwym powrocie do Ekstraklasy. Na polskich boiskach wiodło mu się dobrze, więc teraz liczy na to, że uda mu się odbudować formę. Niewiele jednak brakowało, aby jego powrót do naszego kraju zakończył się kompletnym fiaskiem. Już bowiem podczas jednego z pierwszych treningów w Niecieczy nabawił się kontuzji. Pierwsze diagnozy były fatalne - mówiono o wielomiesięcznej przerwie, która de facto pozbawiłaby Bośniaka szans na pomoc nowemu klubowi w utrzymaniu się w elicie. Na szczęście, jak poinformował dyrektor Bruk-Betu Rafał Wisłocki, dokładniejsze badania wykazały, że uraz nie jest tak groźny, jak początkowo się wydawało. - Życie pisze czasem ciężkie scenariusze. Rozmawiałem po raz piąty dziś ze Zvonimirem...i najtrafniejszy będzie jego opis, iż przeżyliśmy dziś horror z happy-endem. Od uśmiechów z samego rana, przez łzy i załamanie, nadzieje i modlitwy, aż po powrót wiary i motywacji! - skomentował na Twitterze Kozulj powinien być w pełni sprawny jeszcze w lutym. A w maju, w ostatniej kolejce, będzie miał okazję zmierzyć się w Szczecinie z Pogonią. Jakub Żelepień, Interia