Niecieczanie w cały meczu oddali dwa celne strzały i oba z rzutów karnych. Jagiellonia w bramkę rywali trafiła dziewięc razy, ale do siatki tylko raz. Beniaminek miał sporo szczęścia, ale przedłużył nadzieje na pozostanie w Ekstraklasie. Inauguracja rundy wiosennej miała dać odpowiedź na pytanie, kto szybciej układa piłkarskie klocki: Piotr Nowak czy Radoslav Latal? Szkoleniowiec Jagielloni drużynę objął 31 grudnia, trener beniaminka - 11 dni później. Do tego Bruk Bet zimą był bardzo aktywny na rynku transferowym, ale na inaugurację w podstawowym składzie wyszedł tylko jeden z sześciu pozyskanych - Matej Hybsz. Z kolei w Jagiellonii debiut zaliczył bramkarz Zlatan Alomerović. Z początku niecieczanie wysłali jasny sygnał - walki o utrzymanie nie odpuszczamy. Gospodarze zmuszali Jagiellonię do błędów i mieli też świetną okazję - po stracie Michała Pazdana, Samuel Sztefanik wrzucił piłkę na głowę Sebastiana Bonieckiego, ale jego uderzenie trafiło w słupek. Niecieczanie wysłali sygnał i... na pół godziny zamknęli się na swojej połowie. Rywale doskonale wiedzieli, co z tym zrobić i cały czas nękali bramkę gospodarzy. Pospiszil uderzył nad bramką, za chwilę dwa strzały Andrzeja Trubehy odbił Tomasz Loska, do tego bramkarz gospodarzy miał też wiele szczęścia w podbramkowym zamieszaniu. Jagiellonia miała zdecydowaną przewagę, ale bramkę zdobyli gospodarze. Taras Romańczuk w polu karnym niezbyt mocno, ale kopnął Wiktora Biedrzyckiego. Sędziowie w wozie VAR oglądali sytuację przez dobre dwie minuty, aż w końcu ostateczną decyzję musiał podjąć sędzia Krzysztof Jakubik. - Kontakt jakiś był, ale dotknąłem piłkę. Tymczasem rywal zwijał się z bólu, jakbym urwał mu nogę. Dla mnie jak jest karny, to ewidentny, a nie szukanie go przez VAR przez cztery minuty - mówił w przerwie Romańczuk przed kamerami nc+. Sędzia Jakubik zdecydował się jednak na podyktowanie karnego i do piłki podszedł Piotr Wlazło. Kapitan niecieczan zdawał sobie sprawę, że jego drużyny w tym sezonie nie wykorzystała już czterech karnych, ale tym razem nie zawiódł. - Przed strzałem serce mocniej mi zabiło. Ostatni raz nie wykorzystałem karnego, więc chciałem się zrehabilitować i to się udało - cieszył się Wlazło. Bruk-Bet - Jagiellonia. Dwa karne wykorzystane Zaraz po przerwie kapitan niecieczan znów odegrał jedną z głównych ról. Wlazło do końca szedł do dośrodkowania, pierwszy dopadł do piłki, a faulem powalił go Alomerović. Efekt? Drugi rzut karny dla niecieczan. Podczas gdy Wlazło dochodził do siebie poza boiskiem, do piłki podszedł Biedrzycki i było 2-0. Jagiellonia znów przejęła inicjatywę, a po błędzie Loski doskonałą okazję miał Romańczuk, ale w 69. minucie z trzech metrów trafił w bramkarza niecieczan. Dwie minuty później nie pomylił się za to Przemysław Mystkowski, który z kilkunastu metrów uderzył nie do obrony w boczną siatkę. Świetną pracę w tej akcji wykonał Bartosz Bida, który mądrze zagrał do Mystkowskiego. Od tego momentu Jagiellonia już niemal nie wychodziła z pola karnego rywali. Dośrodkowania przecinały pole karne, strzały były coraz groźniejsze, a gracze beniaminka nie byli w stanie dłużej przytrzymać piłki. Mimo ciągłych ataków Jagiellonia nie potrafiła jednak zdobyć bramki. Bruk Bet Termalica Nieciecza - Jagiellonia Białystok 2-1 (1-0) Bramki: Wlazło (44. z rzutu karnego), Biedrzycki (50. z rzutu karnego) - Mystkowski (70. podanie Bidy) Żółte kartki: Bezpalec, Bonecki - Wdowik, Pospiszil, Matysik, Alomerović, Czernych. Bruk-Bet: Loska - Hybsz, Putiwcew, Biedrzycki, Grzybek - Grabowski, Wlazło (62. Gergel), Bonecki, Bezpalec (84. Hubinek), Sztefanik (84. Kukułowicz) - Śpiewak (73. Domgjoni). Jagiellonia: Alomerović - Wdowik (57. Struski), Pazdan, Matysik, Olszewski (60. Bida) - Pospiszil (57. Nastić), Romańczuk, Nalepa (57. Mystkowski) - Przikryl, Trubeha (80. Lutostański), Czernych. Sędziował: Krzysztof Jakubik.