W 14. minucie w polu karnym Stali upadł Łukasz Sekulski, po tym gdy wpadł w niego Mateusz Żyro. Sędzia Damian Sylwestrzak nie dopatrzył się przewinienia i nakazał kontynuować grę. Zawodnik Wisły Płock zwijał się z bólu, więc arbiter przerwał grę, aby zobaczyć co dzieje się z piłkarzem. W tym czasie arbitrzy VAR przeanalizowali tę sytuację i po obejrzeniu powtórek wydawało się, że rzut karny jest obligatoryjny, gdyż Żyro wykonując wślizg nie trafił w piłkę, tylko w nogi rywala. Po analizie, sędzia Sylwestrzak odgwizdał spalonego, co okazało się być dobrą decyzją. Chwilę wcześniej zaistniał spalony, którego nie dostrzegł arbiter ‘liniowy’. W takich sytuacjach należy ocenić kolejność zdarzeń, a więc najpierw mamy spalonego, a potem faul. Gra została wznowiona rzutem pośrednim, co jest jak najbardziej prawidłową decyzją. Stal Mielec - Wisła Płock. Drugi VAR Niespełna dwie minuty później Stal Mielec wykonywała rzut wolny. Futbolówka została dośrodkowana w pole karne Wisły i tam ruszył do niej Marcin Flis. Zawodnik Stali upadł na murawę po tym, gdy został pociągnięty za koszulkę przez Radosława Cielemeckiego. Sędzia Damian Sylwestrzak i tym razem nie zauważył przewinienia, co zasygnalizował stanowczym gestem, że nie było faulu i wskazał na rzut od bramki. Zgodnie z zasadami, wstrzymał on wznowienie gry, aby arbitrzy VAR mieli czas na przeanalizowanie sytuacji. Po chwili Sylwestrzak został przywołany do monitora, aby obejrzeć zajście z pola karnego jeszcze raz. Po dokładnej analizie arbiter z Wrocławia zdecydował się na zmianę decyzji i podyktował "jedenastkę" dla Stali, a faulującego Cielemeckiego ukarał żółtą kartkę za przerwanie akcji korzystnej, bez walki o piłkę. Decyzja arbitra ma prawo budzić kontrowersje, gdyż z dostępnych ujęć pociągnięcie za koszulkę było naprawdę minimalne i możemy powątpiewać, czy faktycznie spowodowało to upadek Flisa. Wydaje się, że gracz Stali dodał od siebie i sędziowie VAR uznali to za wystarczający powód, aby zainterweniować i zmienić decyzję na rzut karny. Skoro sędziowie VAR przywołali arbitra boiskowego, to mogliśmy się spodziewać zmiany decyzji. "Jedenastkę" na bramkęŁukasz Rogowski