Orest Lenczyk trenerem Śląska został jesienią 2011 roku, gdy drużyna prowadzona przez Ryszarda Tarasiewicza przegrywała mecz za meczem. Doświadczony szkoleniowiec szybko opanował kryzys i na koniec sezonu zespół świętował wicemistrzostwo Polski. Rok później było jeszcze lepiej. Wrocławianie okazali się najlepsi w Polsce. To był drugi mistrzowski tytuł w historii klubu. Poprzedni, Śląsk wywalczył w 1977 roku. Potem przyszły kompletnie nieudane eliminacje do Ligi Mistrzów oraz Ligi Europejskiej. Śląsk grał słabo, przegrywał kolejne spotkania. Zdołał wprawdzie, w marnym stylu, wyeliminować Buducznoć Podgorica, ale potem został kompletnie rozbity przez szwedzki AIK Sztokholm. Wpływ na to miała trudna sytuacja finansowa klubu. Drugi współwłaściciel Śląska (obok miasta Wrocław) wstrzymał finansowanie. Nie było środków nie tylko na transfery, ale także na regulowanie bieżących należności. "Zaczęto oszczędzać w chwili, kiedy mieliśmy walczyć o Ligę Mistrzów" - mówi dla "Rzeczpospolitej" Lenczyk. "Powiedziano mi wprost, że trzeba zrezygnować z kilku zawodników, którzy mają za duże kontrakty, i nie przedłużać ich z tymi, którym się kończą. Nie wdając się w szczegóły, straciliśmy w ten sposób ośmiu piłkarzy. Klub chciał na ich miejsce młodych i najchętniej za darmo. Żaden z Młodej Ekstraklasy nie nadawał się do gry. Obejrzałem na płytach około 30 graczy, wśród nich kilku ze średniej półki. Naszym zdaniem, moim i trenera Marka Wleciałowskiego, byliby wzmocnieniem zespołu. Żadnego z nich prezes nie akceptował z uwagi na zbyt wysokie koszty" - wyznaje Orest Lenczyk Coraz głośniej było także o konflikcie trenera z zawodnikami. Już wiosną doszło do nerwowej sytuacji, gdyż jeden z dziennikarzy nagrał i opublikował rozmowę Lenczyka z sekretarzem prezydenta Wrocławia, w której krytykował błędy zawodników w zremisowanym spotkaniu z Widzewem. Konflikt narastał, a do jego kolejnej eskalacji, coraz więcej zawodników zaczęło sugerować, że mają dość współpracy z Lenczykiem. Na przykład Holender Johan Voskamp skrytykował jego metody szkoleniowe w wywiadzie dla holenderskich mediów. Wcześniej Piotr Ćwielong, na jednym z portali społecznościowych, określił trenera pogardliwym mianem "wuefista" Do eskalacji konfliktu doszło podczas meczu o Superpuchar z Legią, gdy Cristian Diaz wulgarnie obraził szkoleniowca. "Jak by się pan czuł jako trener, któremu w przerwie meczu zawodnik mówi, że jest ch...?" - zastanawia się Lenczyk. "Kiedy w szatni powiedziałem Cristianowi Diazowi, że na drugą połowę wchodzi za niego Johan Voskamp, Argentyńczyk nazwał mnie ch... Przy wszystkich zawodnikach. Zbaraniałem, nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Gdyby 30 lat temu wydarzyło się coś takiego, zawodnicy sami wyrzuciliby takiego gościa z szatni. A cudzoziemca zwłaszcza. Teraz nikt się nie odezwał, wszyscy szukali czegoś na podłodze. To ja już wiedziałem, że coś się skończyło. Po ceremonii wręczenia pucharu Kelemen nie podał mi ręki, obrażony, że postawiłem na Rafała Gikiewicza, który zresztą wygrał nam mecz". Lenczyk odsunął Diaza od zespołu, ale przed rewanżowym meczem w eliminacjach Ligi Europejskiej zaczęły się naciski, aby przywrócić Argentyńczyka dla zespołu."Wezwali mnie współwłaściciele i poprosili o przeproszenie się z Diazem oraz wstawienie go do składu. Słuchałem tego i nie wierzyłem" - opowiada w "Rzeczpospolitej" Lenczyk. "Spytałem tylko, jakby państwo postąpili, gdyby wasz podwładny zachował się jak Diaz w stosunku do mnie. Po chwili milczenia ponowiono prośbę o zabranie Diaza do Hanoweru. Uznałem wtedy, iż moja praca w Śląsku dobiegła końca, mimo że obiecano mi powrót do rozmowy po meczu ligowym z Ruchem Chorzów".Były trener mistrzów Polski zdradza też, że o swojej dymisji dowiedział się czytając informację na pasku w telewizji. Jeszcze tego samego dnia wyjechał z Wrocławia. Przez jakiś czas odpoczywał w swoim rodzinnym mieście - Sanoku. Obecnie przebywa w Krakowie, ale - jak zapewnia - nie zamierza chodzić na mecze piłkarskie. Lenczyk, to jedn z najbardziej cenionych i zasłużonych polskich trenerów. Z klubami ekstraklasy pracuje już od 1977 roku. Żaden inny polski szkoleniowiec nie może pochwalić się takim stażem. Jego największe sukcesy to mistrzostwa Polski wywalczone z Wisłą w 1978 roku i ze Śląskiem w ostatnim sezonie. Cały wywiad z Orestem Lenczykiem możesz przeczytać w "Rzeczpospolitej"