- To była najsłabsza połowa meczu, jaką widziałem, odkąd wróciłem do Polski i prowadziłem Śląsk oraz Jagiellonię. Byliśmy nieobecni. W drugiej części spotkania wyglądało to trochę lepiej, ale nie aż na tyle, by poważniej zagrozić Koronie. Gospodarze stworzyli zdecydowanie więcej sytuacji. Może nie klarownych, stuprocentowych, ale pewno Korona zasłużyła na bramki - przyznał trener wrocławian. Śląsk od 72. minuty grał w "dziesięciu", a mimo to potrafił zdobyć wyrównującego gola. - Starałem się mobilizować zawodników. Wiadomo - stały fragment gry lub jakaś przypadkowa sytuacja może odmienić losy meczu. Ja chwalę zespół nawet po przegranych meczach, jeśli widzę, że się starali. Dzisiaj zagrali słabo, ale ani przez chwilę nie zwątpili w to, że mogą z Kielc wywieźć punkty - podkreślał. Tarasiewicz podziękował także kibicom. - Dziękuję fanom, którzy przyjechali dla nas z Wrocławia. Mam nadzieję, że po tym wyniku będą wracać do domu w dobrych humorach. Chciałbym jeszcze złożyć, w imieniu swoim i zawodników, wyrazy współczucia rodzinom tragicznie zmarłych górników - zakończył.