Wrocławianie to czołowa drużyna zeszłego sezonu, która zakwalifikowała się do europejskich pucharów. Warta Poznań jednak tez była bliska takiej kwalifikacji. To już nie te czasy sprzed roku, gdy poznaniacy jako beniaminek wychodzili na mecz z ekipami takimi jak Śląsk Wrocław i zjedzeni tremą mieli kłopoty. Teraz Warta sprawia wrażenie drużyny dojrzałej i kontynuującej tak udany poprzedni sezon, chociaż przecież straciła wielu ważnych graczy. Przede wszystkim nie ma już Makany Baku, znaku rozpoznawczego jakości ataków warciarzy. Wielu ekspertów uważało, że w tej sytuacji gra Warty nie będzie już wyglądała jak rok temu, ale mylili się. Gol, którego goście strzelili Śląskowi był efektem znakomitej, filmowej akcji w stylu właśnie dawnej gry Makany Baku. Tym razem ze świetnej strony pokazał się nowy nabytek poznaniaków, debiutujący w Ekstraklasie Szymon Czyż. Były gracz zespołów młodzieżowych Lecha Poznań i Arki Gdynia wrócił do Polski po okresie gry we Włoszech. Wspaniale dośrodkował piłkę, a Jan Grzesik efektownym strzałem godnym napastnika dał Warcie prowadzenie. Warta Poznań docisnęła Śląsk Wrocław Zasłużone, bo chociaż początek meczu był wyrównany i Śląsk miał swoje okazje, to jednak nie oddał żadnego celnego strzału w tej połowie, a Warta - cztery. Wrocławianie nie chcieli zwalać winy na podróże po Eurazji, gdyż dopiero w piątek wrócili z pucharowej wyprawy do Armenii na mecz z Arararatem Erywań, jednakże widać było, że mają problem. Wystawił nowych graczy takich jak Diogo Verdasca czy pozyskany z Rakowa Częstochowa pomocnik Petr Schwarz, ale nie grał tak efektownie jak w pucharach. Przegrał z dobrze ustawioną Wartą środek pola, nadziewał się na kontry. Śląsk Wrocław odrodzony. Kluczowe zmiany Trener Jacek Magiera dokonał w przerwie dwóch zmian, zdejmując z boiska piłkarzy, którzy nie dawali sobie rady. Rozkładał siły, aby opanować wymykający się z rąk mecz z Wartą, ale myślał też o rewanżu z Ormianami. I to właśnie ci rezerwowi rozegrali akcję, która dała Śląskowi wyrównanie. Bartłomiej Pawłowski zagrał do Roberta Picha, a ten dość szczęśliwie zdobył gola. Po przerwie jednak Śląsk grał bez porównania lepiej. Był teraz dynamiczny, groźny, tworzył kolejne okazje. Celował w tym zwłaszcza Erik Exposito, który w końcu wykorzystał błąd uczestnika Euro 2020, fińskiego obrońcy Roberta Ivanova i wpakował piłkę do siatki. Odbiła się jeszcze od słupka i zaskoczyła poznańskiego bramkarza Adriana Lisa. Wrocławianie całkowicie odzyskali kontrolę nad wynikiem i spotkaniem. Zieloni grali wtedy bardzo słabo. Warta zrobiła jednak niemal lustrzane odbicie tego, co wykonał Śląsk po przerwie. Trener Piotr Tworek dokonał dwóch zmian, poszła akcja i po rzucie rożnym rezerwowy Mateusz Czyżycki uderzył wybitą z pola karnego piłkę. Teraz to wrocławski bramkarz był zaskoczony.Śląsk stracił wygraną, którą miał już w rękach po bardzo dobrej drugiej połowie (przy bardzo kiepskiej pierwszej). Co więcej, mógł jeszcze zdobyć trzecią bramką, ale Warcie dopisywało szczęście i refleks Adriana Lisa. Za to Jan Grzesik z Warty w doliczonym czasie trafił w poprzeczkę bramki wrocławian. Śląsk Wrocław - Warta Poznań 2-2 (0-1) Bramki: 0-1 Grzesik (27.), 1-1 Pich (50.), 2-1 Exposito (63.), 2-2 Czyżycki (76.)ŚLĄSK: Szromnik - Bejger, Lewkot Ż, Verdasca - Musonda (46. Pawłowski), Mączyński, Schwarz, Stiglec Ż (64. Garcia) - Sobota (46. Puch), Exposito (83. Piasecki), Praszelik (73. Quintana)WARTA: Lis - Grzesik, Ławniczak, Ivanov, Kiełb (76. Rodriguez) - Corryn (61. Matuszewski), Kupczak, Czyż (67. Czyżycki), Trałka, Jakóbowski - Kuzimski (76. Zrelak)