Ruch pod wodzą Jana Kociana spisuje się znakomicie i kolejny na to dowód mieliśmy we Wrocławiu. "Niebiescy" rozpoczęli pojedynek z będącym w kryzysie Śląskiem od mocnego uderzenia. Po niespełna kwadransie goście prowadzili już 2-0. W 4. minucie Jankowski idealnie zgrał piłkę głową do Grzegorza Kuświka, który kilka metrów od bramki ograł z łatwością Odeda Gavisha i uderzył celnie obok Mariana Kelemena. W 13. minucie dokładnym dośrodkowaniem popisał się Marek Zieńczuk, a Jankowski strzałem głową zmusił do kapitulacji bramkarza Śląska.Gospodarze długo nie mogli otrząsnąć się po tych dwóch ciosach, ale w pierwszej połowie mieli swoje okazje. Dwukrotnie przed szansą na strzelenie gola stanął Sylwester Patejuk. Obie pomocnik Śląska zmarnował.Po zmianie stron podopieczni Stanislava Levy'ego próbowali zagrozić bramce strzeżonej przez Michała Buchalika, ale obrońcy Ruchu rozbijali ich ataki. W 60. minucie wydawało się, że już jest po meczu, bo goście po raz trzeci trafili do siatki Śląska. Drugiego gola w tym spotkaniu zdobył Jankowski i znów asystę zaliczył Zieńczuk.W 80. minucie wreszcie powody do zadowolenia mieli kibice wrocławskiego zespołu. Z prawego skrzydła dośrodkował Paweł Zieliński, a Marco Paixao z bliska wpakował piłkę do siatki. Było to 12. trafienie Portugalczyka w tym sezonie Ekstraklasy.W 88. minucie odżyły nadzieje Śląska na zdobycie choćby jednego punktu. Po "główce" Paixao Buchalik odbił piłkę, ale w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Lubosz Adamec, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku.Goście na własne życzenie sprokurowali nerwową końcówkę, ale zdołali "dowieźć" zwycięstwo do końca. Po meczu powiedzieli: Jan Kocian (trener Ruchu): - Oglądaliśmy ciekawy mecz. Przez 20 minut zdecydowanie dominowaliśmy i strzeliliśmy dwie piękne bramki po kombinacyjnych akcjach. Rywale nie mieli żadnej szansy w tym okresie i zdecydowanie dominowaliśmy. W drugiej połowie strzeliliśmy na 3-0 i wydawało się, że spokojnie wygramy. Sami sobie zafundowaliśmy jednak dramatyczną końcówkę i musieliśmy drżeć o wynik do ostatniej akcji. Ale myślę, że remis nie byłby zasłużony, bo byliśmy dzisiaj lepsi. Dobrze, że ci zawodnicy, których pozyskał Śląsk, dojdą do wrocławskiego zespołu po naszym meczu, bo to będą duże wzmocnienia. Stanislav Levy (trener Śląska): - Trudno ocenić mecz, kiedy po 12 minutach było po spotkaniu. Nie mam usprawiedliwienia dla moich zawodników przy tych golach. Mieliśmy później swoje szanse i mogliśmy zdobyć kontaktowego gola jeszcze w pierwszej połowie, bo sytuacje mieli Sylwek i Marco. Nie udało się, ale wierzyłem, że możemy jeszcze nawet wygrać. Rywal ma jednak stały fragment gry, każdy wie, co ma robić i jak kryć, ale znowu dajemy sobie strzelić gola. Było 0-3 i to był definitywny koniec. Chwała dla moich zawodników, że jeszcze walczyli, zdobyli dwa gole, ale trudno było myśleć o korzystnym wyniku, jeżeli tak łatwo tracimy gole. Trudno teraz mówić o pierwszej ósemce, ale nadzieja umiera ostatnia. Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 2-3 (0-2) Bramki: 0-1 Kuświk (4.), 0-2 Jankowski (13.), 0-3 Jankowski (61.), 1-3 Paixao (70.), 2-3 Adamec (88.) Żółte kartki: Śląsk - Oded Gavish. Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów: 12 141. Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tom Hateley (64. Tadeusz Socha), Oded Gavish, Rafał Grodzicki, Dudu Paraiba (86. Lubos Adamec) - Kamil Dankowski (46. Paweł Zieliński), Adam Kokoszka, Dalibor Stevanovic, Sebastian Mila, Sylwester Patejuk - Marco Paixao. Ruch Chorzów: Michał Buchalik - Martin Konczkowski, Marcin Malinowski, Marek Szyndrowski, Daniel Dziwniel - Jakub Kowalski (83. Jakub Smektała), Łukasz Surma, Filip Starzyński, Maciej Jankowski, Marek Zieńczuk (90+2 Kamil Włodyka) - Grzegorz Kuświk. Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy