Spotkanie na początku toczyło się w dość szybkim tempie. Już w pierwszej minucie Bence Mervo próbował ukąsić Lechię, ale jego strzał minimalnie minął bramkę Vanji Milinkovicia Savicia. Pierwszy kwadrans minął pod znakiem nieznacznej przewagi Lechii. Jednak to gracze ze Śląska stwarzali poważniejsze zagrożenie kontrami. W 21. minucie Morioka mógł wpakować piłkę głową do siatki rywali, ale nieznacznie chybił. Lechia nie pozostawała dłużna. W 27. minucie do interwencji zmusili bramkarza WKS-u, ale Pawełek ekspediował piłkę na rzut rożny. W 40. minucie Sławomir Peszko popisał się znakomitym rajdem po lewej stronie boiska. Idealnie wyłożył piłkę Marco Paixiao, ale w stuprocentowej sytuacji od Portugalczyka lepszy okazał się Pawełek. W pierwszej połowie oba zespoły oddały w sumie siedem strzałów. Z trzech uderzeń Śląska Wrocław jeden był celny. Lechia uderzała cztery razy, w tym także raz w światło bramki. Pierwsze 45 minut upłynęło w dość brutalnej atmosferze. Sędzia Paweł Raczkowski musiał temperować zachowanie zawodników - pokazał w sumie cztery żółte kartki. Ukarał nimi solidarnie po dwóch zawodników z każdej z drużyn: Augusto i Pawelca (Śląsk Wrocław) oraz Wawrzyniaka i Janickiego (Lechia Gdańsk). Drugą połowę ponownie z większym animuszem zaczął Śląsk Wrocław. Najlepszą okazję Lechii w całym meczu zmarnował w 49. minucie Kuświk. Z najbliższej odległości nie trafił głową w bramkę gospodarzy. W 50. minucie zamieszanie w szeregach obronnych Lechii i przed doskonałą sytuacja strzelecką stanął piłkarz Śląska Wrocław Morioka, ale minimalnie spudłował. W 67. minucie o włos od fatalnego w skutkach kiksa był bramkarz Lechii po dośrodkowaniu Alvarinho - uciekającą z rąk piłkę udało mu się jednak bezpiecznie wyekspediować z linii bramkowej. Do końca spotkanie toczyło się w raczej bezbarwnej atmosferze i zespoły sprawiedliwie podzieliły się punktami. Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 0-0 <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-slask-wroclaw-lechia-gdansk-2016-08-06,mid,580493" target="_blank">Raport meczowy - TUTAJ!</a>Po meczu powiedzieli: Piotr Nowak (trener Lechii): "Mieliśmy swoje sytuacje do przerwy i po przerwie. Uważam, że zabrakło nam dokładności i zimnej krwi. Jestem zadowolony, bo organizacyjnie zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze i nie dopuszczaliśmy Śląska do sytuacji bramkowych. Punkt jest punkt. Ta organizacja, która szwankowała w meczu z Wisłą Płock jest już na wyższym poziomie. Z tyłu jest już dobrze, a z przodu sobie na pewno poradzimy. Chciałem pogratulować mojemu zespołowi, bo chciał wygrać. Nie udało się, ale taktycznie wyglądaliśmy fantastycznie". Mariusz Rumak (trener Śląska): "Myślę, że był to mecz z gatunku tych, że kto strzeli pierwszy gola, ten wygra. Ponieważ nikt tego nie dokonał, to był podział punktów. Pierwsza połowa w wykonaniu mojego zespołu była zbyt bojaźliwa. Druga była lepsza, ale zakończyło się remisem i dalej musimy pracować, aby grać lepiej. Zgadzam się, że w końcówce poprzedniego sezonu Ryota Morioka prezentował się lepiej niż dzisiaj, ale wiemy, że potrafi wiele, co pokazuje na treningach, i spokojnie czekamy na jego wyższą formę. On na tyle jest świadomy swojej postawy, że odnajdzie w sobie spokój. Można wyliczać, że nie strzeliliśmy w trzech meczach gola, ale można też powiedzieć, że w czterech nie straciliśmy. To zależy od punktu oceniania. Mogliśmy mieć w tym momencie więcej punktów, ale mogliśmy też mniej. Teraz patrzymy, co przed nami, a czeka nas mecz w Pucharze Polski, a później ligowe starcie z beniaminkiem".