Podczas środowego protestu we Wrocławiu, którego celem było wyrażenie sprzeciwu wobec decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, doszło do ataku na uczestników marszu. Nagle na protestujących napadła grupa kilkudziesięciu mężczyzn. Sprawcy byli zamaskowani, ale na elementach ich odzieży dostrzeżono logo Śląska Wrocław. Klub oraz stowarzyszenie "Wielki Śląsk" natychmiast odnieśli się do zdarzeń, odcinając się od sprawców, których nie można nazwać mianem kibiców Śląska Wrocław. Klub w oficjalnym oświadczeniu potępił wszelkie akty przemocy i niszczenia mienia. "Jako miejska instytucja, której istotnym elementem tożsamości są fanki naszego zespołu, drużyna żeńska oraz szereg kobiet zatrudnionych w klubie, stanowczo sprzeciwiamy się każdej agresji, zwłaszcza wymierzonej wobec kobiet, pokojowo manifestujących w obronie swoich przekonań" - napisano na oficjalnej stronie wrocławskiego zespołu. Zdaniem autorów oświadczenia, jeśli ktoś dopuszcza się takich zachowań, sprzeniewierza się wszystkim wartościom, które określają Śląsk Wrocław oraz jego kibiców. Do sprawy odniosło się także Stowarzyszenie "Wielki Śląsk", czyli sami kibice. Ci podpisują się jedynie pod "pokojową obecnością pod wrocławską katedrą". Kibice napisali, że żaden, który za takowego się uważa, nie jest damskim bokserem i nie bije pokojowo manifestujących kobiet, które wyrażają swoją opinię. AB