Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, strzelców, tabelę Nikt we Wrocławiu nie spodziewał się wielkiego widowiska. Spotkały się ze sobą drużyny, które mają ostatnio ogromne problemy. Łęcznianie w pięciu ostatnich meczach ligowych zdobyli tylko punkt, a Śląsk w ostatnich czterech kolejkach strzelił tylko jednego gola. Nic więc dziwnego, że stadion we Wrocławiu świecił pustkami. Kibice gospodarzy nie byli ciekawi jak zaprezentuje się ich drużyna pod wodzą nowego szkoleniowca - Ronuald Szukiełowicz zastąpił bowiem Tadeusza Pawłowskiego. Zadania nie ma łatwego, bo musi uratować drużynę przed spadkiem z ligi, a wrocławianie zajmują w tej chwili ostatnie miejsce w tabeli.Rządy Szukiełowicz zaczął od... testów psychologicznych. Rozdał piłkarzom kartki, a pytania były m.in. takie: "z kim najchętniej spędzasz wolny czas?". Choć metody nowego szkoleniowca są dziwne, to jednak spotkanie z Górnikiem pokazało, że mogą być skuteczne. Szukiełowicz ustawił drużynę w systemie 4-4-2, a od początku widać było, że taka taktyka piłkarzom Śląska pasuje. Już w szóstej minucie objęli prowadzenie, a znakomicie głową uderzył Dudu Paraiba, który nie dał szans Sergiuszowi Prusakowi.Nie minęła jednak minuta, a było 1-1. Przemysław Pitry ambitnie powalczył o piłkę w polu karnym Śląska, a po serii błędów obrońców do siatki trafił Jakub Świerczok.Gospodarze jednak ambitnie szukali prowadzenia. W 17. minucie Kamil Biliński popisał się znakomitym rajdem i uderzył tuż obok bezradnego Prusaka. Przy tej akcji założył też siatkę Łukaszowi Mierzejewskiemu.W drugiej części to właśnie Biliński mógł rozstrzygnąć losy meczu. Zmarnował jednak dwie stuprocentowe okazje, a później to łęcznianie doszli do głosu. Najlepszą mieli w 85. minucie, gdy Śpiączka i Bonin ruszyli na bramkę gospodarzy. Ten drugi strzelał dwa razy, ale nieskutecznie. Ostatecznie Śląsk wygrał po raz pierwszy od 90 dni i wyprzedził w tabeli Górnika Zabrze. Jurij Szatałow (trener Górnika): "To już czwarty mecz, gdy tracimy zaraz na początku bramki, aby nie było nam łatwo. I później zaczynamy gonić. Mieliśmy parę sytuacji, mogliśmy doprowadzić do remisu, ale nie o to chodzi. Nie wiem, czy brakuje nam odwagi, czy koncentracji na początku meczu, że tak zaczynamy spotkania? Został jeden mecz i trudno będzie coś poprawić, bo kilka elementów jest do poprawienia, ale będziemy się starali. Nie można odmówić moim zawodnikom zaangażowania i z tego tylko możemy się cieszyć. Walczyliśmy do końca, ale co z tego, jak nie udało się doprowadzić do remisu". Romuald Szukiełowicz (trener Śląska): "Jestem zadowolony i nie może być inaczej. Zagraliśmy z bardzo dużym zaangażowaniem i wolą walki. Może zabrakło troszeczkę spokoju w niektórych sytuacjach, bo przy tych umiejętnościach można było lepiej pewne sytuacje rozegrać. Napawa mnie ten mecz dużą nadzieją i liczę, że będziemy szli w wytyczonym dzisiaj kierunku. Zaimponowała mi postawa moich zawodników w końcowych minutach. Kiedy Jakub Wrąbel był sfaulowany, to nawet ze środka boiska pobiegli piłkarze, aby się poprzepychać i pokazać, że nie damy sobą poniewierać. Dali z siebie tyle ile mogli jeżeli chodzi o bieganie, walkę i zaangażowanie. Potrafiliśmy się utrzymywać przy piłce, co na pewno jest zasługą Tadka Pawłowskiego. Pewne schematy są wyćwiczone, a my chcemy przyspieszyć ich rozgrywanie". Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 2-1 (2-1) Bramki: 1-0 Dudu Paraiba (6.), 1-1 Jakub Świerczok (7.), 2-1 Kamil Biliński (17.). Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Tom Hateley, Dudu Paraiba. Górnik Łęczna: Maciej Szmatiuk, Bartosz Śpiączka, Tomasz Nowak. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 4 282. Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Kamil Dankowski - Krzysztof Ostrowski (71. Konrad Kaczmarek), Tom Hateley, Tomasz Hołota, Flavio Paixao, Dudu Paraiba - Kamil Biliński (81. Peter Grajciar). Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski, Jan Bednarek, Maciej Szmatiuk, Leandro (63. Paweł Sasin) - Grzegorz Bonin, Radosław Pruchnik, Veljko Nikitovic (71. Tomasz Nowak), Grzegorz Piesio - Jakub Świerczok, Przemysław Pitry (71. Bartosz Śpiączka).