Trener Tadeusz Pawłowski był bowiem zadowolony z postawy swoich podopiecznych na Łazienkowskiej i stwierdził nawet, że jego zespół był od mistrza Polski lepszy. "Musimy podtrzymać to z Koroną. Wiem, że oni zagrają defensywnie, bo nawet w ostatnim meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała zagrali trzema defensywnymi pomocnikami i to się w piątek nie zmieni. Musimy grać szybko, po ziemi i kombinacyjnie. Dla nas to będzie taki egzamin z ataku pozycyjnego" - uważa szkoleniowiec wrocławskiego zespołu. Starcie Śląska z Koroną będzie miało swój dodatkowy podtekst, bo naprzeciw siebie na ławce trenerskiej zasiądą dwie legendy wrocławskiego klubu: Ryszard Tarasiewicz i właśnie Pawłowski. Może nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że obaj nie przepadają za sobą. Szkoleniowiec Śląska pytany, czy przed, albo po spotkaniu, zaprosi trenera Korony na kawę, długo milczał. "Piątek, godzina 18, mecz z Koroną Kielce. Nic innego mnie nie interesuje" - odparł w końcu z uśmiechem. Zmian w wyjściowym składzie Śląska nie należy się spodziewać, bo jak tłumaczył trener, wszelkie wyniki wydolnościowe wskazują, że zespół fizycznie jest w doskonałej formie i gra też wygląda bardzo dobrze. Na pewno inaczej będzie wyglądała za to ławka rezerwowych, gdzie znajdzie się przynajmniej jeden napastnik, co wcale w przypadku Śląska nie jest standardem. Wrocławianie w tej formacji nie mają wielkiego pola manewru, bo poza kontuzjowanym Marco Paixao jest jeszcze tylko młody Karol Angielski. "Jeszcze się nie zastanawiałem, czy Karol znajdzie się na ławce rezerwowych. Ale mamy przecież jeszcze jednego zawodnika. Przyszedł do nas z Grudziądza i trenuje od niedawna" - tłumaczył z uśmiechem Pawłowski. Chodziło o Konrada Kaczmarka, który do zespołu z Oporowskiej dołączył kilka tygodni temu. Zaczął od zajęć i meczów w rezerwach, ale zbierał bardzo pochlebne opinie i został przeniesiony do pierwszej drużyny. Pawłowski szuka różnych rozwiązań z ustawieniem ataku, bo wbrew zapowiedziom, na Oporowską jesienią nie zawita już nowy napastnik. Śląsk szukał gracza, który byłby w stanie zastąpić skutecznie Marco Paixao, czyli takiego, który z miejsca by wszedł do wyjściowej jedenastki. Na przeszkodzie stanęły jednak pieniądze. "To nie jest tak, że u nas nie ma dobrej woli. U nas taki zawodnik mógłby zarabiać do 10 tysięcy euro miesięcznie, a siedząc na ławce w Unionie Berlin zarabia 18 tysięcy. Nie ma o czym więc rozmawiać. Chciałbym, aby był nowy napastnik, ale może lepiej niech będzie tylko wicemistrzostwo, a nie mistrzostwo Polski, ale za to będzie zdrowo i bez długów" - wyjaśniał trener Śląska. Wrocławski klub zamiast pozyskać nowego zawodnika najprawdopodobniej kolejnego się pozbędzie. Albańczyk Sebino Plaku został właśnie przesunięty do rezerw i w przyszłym tygodniu ma zapaść decyzja, co z nim będzie dalej. "Nie wiem, czy Sebino zaproponowano rozwiązanie kontraktu, bo nie ja jestem jego pracodawcą. Potwierdzam, że nie trenuje z nami. Teraz mnie interesuje tylko mecz z Koroną Kielce" - krótko uciął temat Pawłowski. Mecz Śląsk - Korona zostanie rozegrany w piątek, początek o godzinie 18.