Raków do meczu ze Śląskiem przystąpił po tym, jak odpadł z europejskich pucharów. Gola, który oznaczał koniec przygody z Ligą Konferencji Europy stracił w doliczonym czasie dogrywki. Było o krok od konkursu rzutów karnych. Zmiany w Rakowie Działacze trener i piłkarze zapowiadali, że za rok chcą trzeci raz spróbować awansować do fazy grupowej pucharów. Żeby to zrobić, muszą teraz skupić się na walce w lidze. Przed meczem we Wrocławiu byli na 14 miejscu, ale mają jeszcze dwa mecze zaległe. Gdyby wszystkie wygrali, byliby liderem. Na mecz ze Śląskiem trener Marek Papszun nie wystawił najsilniejszego składu. Podstawowi zawodnicy jak Milan Rundić, Walerian Gwilia czy Ivi Lopez zapewne odczuwali 120 minut intensywnego meczu ze Slavią. Szasnę od początku dostał więc Bogdan Racovitan, Szymon Czyż i Władysław Koczerhin. W pierwszym składzie zagrał też Fabian Piasecki, były zawodnik gospodarzy. Pierwsze ostrzeżenie Raków wysłał już w trzeciej minucie - po składnej akcji do siatki trafił Bartosz Nowak, ale okazało się, że wcześniej podający Fran Tudor był na spalonym. Chwilę później piłkę stracił Olsen, na bramkę pobiegł Piasecki, ale Konrad Poprawa zdążył z interwencją. Strzela byłem klubowi Śląsk był w poważnych opałach i Raków dość szybko dopiął swego. Tudor podał do Koczerhina, który zagrał w pole karne, interweniował Michał Szromnik, ale piłka trafiła pod nogi Piaseckiego i było 1-0. Po stracie gola Śląsk próbował zaatakować - mocno uderzył Patrick Olsen, ale Vladan Kovacević odbił piłkę. Grę wciąż prowadził jednak Raków - dobrze współpracowali Nowak z Tudorem. Po akcji Piaseckiego z Koczerhinem piłka przeleciała nad bramkarzem, ale odbiła się od poprzeczki. W końcówce pierwszej połowy Raków nadal kontrolował spotkanie, ale już nie atakował tak intensywnie. Z kolei Śląsk nie był w stanie poważnie zagrozić bramce gości. Drugie uderzenie gości Drugą połowę Raków zaczął od moncego uderzenia. Po rzucie rożnym pilka trafiła na 16. metr, a tam niepilnowany Koczerhin kopnął płasko po ziemi i było 2-0. Nadzieje gospodarzy odżyły w 57. minucie, kiedy sędzia Tomasz Musiał po wideoweryfikacji uznał, że Kovacević faulował w polu karnym. Jedenastkę wykorzystał Erik Exposito. Raków odpowiedział bardzo szybko. Mateusz Wdowiak wygrał starcie z Denisem Jastrzembskim, wpadł w pole karne i idealnie podał pod nogi Nowaka. 3-1. W 78. minucie Śląsk jeszcze raz mógł wrócić do gry - Nahuel Leiva zwiódł w polu karnym rywali, strzelił z około dwunastu metrów, ale został zablokowany. Za to Raków pokazał jak wykorzystywać okazje. Czyż pięknie podał do Wdowiaka, który strzelił czwartego gola dla częstochowian. Śląsk Wrocław - Raków Czstochowa 4-1 (1-0) Gole: Exposito (58.) - Piasecki (14.), Koczerhin (47.), Nowak (64.), Wdowiak (80.). Śląsk: Szromnik - Janasik, Poprawa, Gretarsson, Garcia - Samiec-Talar (46. Leiva), Schwarz, Olsen (59. Quintana), Łyszczarz (46. Ajenjo Hyjek), Yeboah (59. Jastrzembski) - Exposito (83. Borys). Raków: Kovacević - Racovitan, Arsenić, Svarnas - Tudor (46. Wdowiak), Papanikolaou (82. Berggren), Czyż, Nowak, Koczerhin (71. López), Kun (71. Długosz) - Piasecki (76. Gutkovskis). Żółte kartki: Olsen, Jastrzembski, Ajenjo Hyjek - Arsenić, Svarnas, Racovitan. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).