"Spójrzcie na tabelkę, a jeśli cieszycie się remisem po takich rzutach karnych, to mi was żal" napisał Balda po spotkaniu. To jednak tylko mały fragment wpisu dyrektora sportowego. Zaatakował w nim prawie wszystkich związanych z Ruchem - działaczy i kibiców, a także sędziego. O - jak zaznaczył - części fanów napisał, że byli "wulgarni, agresywni i pijani...". Działaczom Ruchu zarzucił, że nie potrafią organizować meczu: "To, że Ruch nie był w stanie zapewnić sektora dla naszych kibiców i usprawiedliwiał się problemem technicznym, wydaje mi się żałosne i żenujące". Dostało się także sędziemu. "Nie chcę zwalać winy ‘tylko i wyłącznie’ na sędziego. Tak, jego występ był słaby, to były raczej faule koszykarskie niż piłkarskie, popełnił wiele błędów, ale zrobiliśmy je także my, powinniśmy strzelić bramkę na 3:1 lub 3:2." Zapytaliśmy mailowo prezesa Śląska i prezydenta Wrocławia, co sądzą o tym wpisie i czy to oficjalne stanowisko klubu. Odpowiedź była konsultowana (w imieniu prezydenta przekazano stanowisko urzędu miasta Wrocławia), bo była taka sama: "To subiektywna ocena naszego dyrektora sportowego, który był na trybunach stadionu w Chorzowie i osobiście doświadczył wulgarnych i agresywnych zachowań. Oficjalne stanowisko klubu zostanie przesłane w piśmie do Komisji Ligi." Prezydent Wrocławia i prezes Śląska: To subiektywna ocena dyrektora Na pytanie o epitety wobec kibiców Ruchu i czy to odpowiedni poziom komunikacji dyrektora sportowego miejskiej spółki, też odpowiedziano identycznie: "David Balda wyraźnie rozgraniczył dwie grupy kibiców. Dyrektor komplementował i bił brawo prawdziwym kibicom ("Prawdziwym kibicom, którzy wspierali klub, czyli kibicom Ruchu Chorzów, należy się szacunek, ponieważ prowadzili doping doskonale. Brawo"). Jednocześnie w swoim wpisie dyrektor piętnował agresywne i wulgarne zachowania kibiców, na które nie powinno być przyzwolenia." Mecz mogli obejrzeć tylko kibice Ruchu, bo sektor gości nie jest gotowy i tak będzie do końca roku. Zespół po roku występów w Gliwicach mógł jednak w końcu wrócić do Chorzowa. Według dyrektora Baldy to brak szacunku dla Śląska. Co na to prezes Załęczny? "Bardzo żałujemy, że na meczu nie mogło być kibiców Śląska. Było to widać i odczuli to również nasi piłkarze. Na trybunach zasiadło blisko aż 30 tysięcy kibiców Ruchu i szkoda, że podczas inauguracji wyremontowanego stadionu swoją drużynę mogli wspierać jedynie fani gospodarzy." Zdaniem dyrektora Baldy błędy popełniał sędzia, co miało wpływ na wynik spotkania. Prezes Śląska: "Nie chcemy jako klub oceniać pracy sędziego, bazujemy na opiniach ekspertów, w których słychać wiele znaków zapytania co do decyzji arbitra z tego meczu. W programie "Liga + Extra" (...) mogliśmy usłyszeć, że obie decyzje dot. rzutów karnych zostały podjęte błędnie." Jak prezes Załeczny zareagował na tę część wpisu dyrektora Baldy "spójrzcie na tabelkę, a jeśli cieszycie się remisem po takich rzutach karnych, to mi was żal."? Klub odpisał: "To subiektywna opinia Davida Baldy. Jego emocje wynikały zarówno z kontrowersyjnych decyzji arbitra, które w efekcie pozbawiły naszą drużynę zwycięstwa, jak i agresywnych i wulgarnych zachowań kibiców, których dyrektor sportowy Śląska osobiście doświadczył." Nie tak dawno prezes Załęczny deklarował, że chce "w Śląsku tworzyć mosty, a nie stawiać bariery". Czy taka reakcja dyrektora jest jedną z metod? "Wpis Davida Baldy piętnował złe, wulgarne i agresywne zachowania, których osobiście doświadczył, a na które nie powinno być miejsca podczas wydarzeń sportowych, jednocześnie chwaląc postawę większości kibiców Ruchu, którzy wspierali klub i prowadzili doping w sposób godny pochwały." W podobnym tonie jest odpowiedź, która przyszła z Urzędu Miasta Wrocławia. "Promocja właściwych zachowań na trybunach polega również na wytykaniu nieodpowiednich postaw, z którymi nikt nie chce mieć do czynienia podczas wydarzeń sportowych. Wyzwiska, zachowania agresywne, oblewanie zawodników schodzących do szatni napojami lub plucie na nich - czego doświadczyli przedstawiciele Śląska - do takich nieodpowiednich zachowań z pewnością należą." Z odpowiedzi wynika, że za wpis dyrektora Baldy raczej nie czekają żadne konsekwencje (chyba, że ze strony Komisji Ligi Ekstraklasy SA). Zresztą wciąż jest dostępny na platformie X (poprzednio Twitter). "Dyrektor sportowy jest podwładnym prezesa zarządu Śląska, panowie regularnie rozmawiają, obaj byli obecni na trybunach Stadionu Śląskiego i nie czuli się komfortowo, oglądając spotkanie w towarzystwie wyzwisk, jakie padały w ich stronę od niektórych kibiców Ruchu." - to z Urzędu Miasta Wrocławia. "Prezes i dyrektor sportowy regularnie ze sobą rozmawiają, rozmawiali i analizowali również omawiany wpis twitterowy." - to z klubu.