7 października od ataku palestyńskiego Hamasu na południowe rubieże Izraela rozpoczęła się kolejna odsłona bliskowschodniego konfliktu. To prawdziwa wojna, w tej sytuacji sport zszedł na dalszy plan, m.in. rozgrywki piłkarskiej ligi Izraela zostały zawieszone na bliżej nieograniczony czas. Zagraniczni piłkarze rozjechali się do domów - zrobiło się zbyt niebezpiecznie. Do Polski wrócił m.in. napastnik Hapoelu Beer Szewa, Patryk Klimala. Zawodnik rodem z dolnośląskiego Dzierżoniowa wybił się w Ekstraklasie w barwach Jagiellonii Białystok, czym zapracował na transfer do szkockiego Celtiku Glasgow. Stamtąd trafił do amerykańskiego New York Red Bulls, by wreszcie w styczniu 2023 r. podpisać kontrakt z klubem z pustyni Negew. Według portalu meczyki.pl Klimala jest zdecydowany opuścić Hapoel i rozpoczął rozmowy z obecnym liderem Ekstraklasy, którym jest niespodziewanie Śląsk Wrocław. Problemem okazać się może długi kontrakt z izraelskim klubem - napastnika obowiązuje umowa, która obowiązuje do czerwca 2026 r. Warto zaznaczyć, że zawodnik już jakiś czas trenuje z zespołem trenera Jacka Magiery. Kapitan łamie kolejne bariery. Nowa umowa czy transfer? Być może tak jak w przypadku wojny między Ukrainą i Rosją, FIFA wypracuje rozwiązania, które pozwolą piłkarzom ze strefy konfliktu uprawiać swój zawód tam gdzie jest bezpieczniej? Obok Klimali ze Śląskiem Wrocław trenuje również inny napastnik o jeszcze większym nazwisku - to reprezentant kraju, Karol Świderski, który zakończył sezon w amerykańskiej lidze MLS. "Świder", który tak jak Klimala pochodzi z Dolnego Śląska, postanowił w pobliżu domowego ogniska przygotować się do listopadowych meczów reprezentacji Polski. Przypomnijmy, że 17 listopada o godz. 20:45 Biało-Czerwoni podejmą Czechów w ostatnim meczu grupowym w eliminacji mistrzostw Europy. Potem zapewne nastąpią spotkania barażowe, które zadecydują o kwalifikacji do imprezy mistrzowskiej. Maciej Słomiński, INTERIA