27-letni zawodnik w pierwszej połowie dwa razy wybijał piłkę z linii bramkowej! Najpierw w 15 minucie po tym, jak Jakub Łabojko nieszczęśliwie przedłużył futbolówkę i ta niechybnie zmierzała w kierunku bramki strzeżonej przez Matusza Putnockiego, a potem w 32 minucie, kiedy uderzał z kolei Jorge Felix. Golla był tam gdzie być powinien i ratował swój zespół. - Przez cały mecz musi być koncentracja i dyscyplina. Bardzo się cieszę, że ta piłka nie wpadła do naszej siatki. To były ułamki sekundy na podjęcie decyzji. Były one słuszne i nic, tylko się teraz cieszyć - komentował po meczu. Mistrz Polski do przerwy rozgrywał znakomite spotkanie i powinien był prowadzić co najmniej dwa czy trzy do zera. Tak się jednak nie stało, w dużej mierze, za sprawą właśnie Wojciech Golli. - Piłka jest niestety czasami brutalna. Piast w pierwszej połowie miał stuprocentowe sytuacje, ale ich nie wykorzystał. W drugiej połowie wyszliśmy na boisko inaczej ustawieni, próbowaliśmy zagrać z kontry, co jak pokazały boiskowe wydarzenia poskutkowało. Mamy trzy punkty i jest super - podkreśla obrońca Śląska. Jedenastka prowadzona przez czeskiego szkoleniowca Vitezslava Laviczkę wygrała w Gliwicach już piąte spotkanie z rzędu i jest na czele ekstraklasowej tabeli z 33 punktami na koncie. Wojciecha Gollę pytamy, gdzie i kiedy zatrzyma się Śląsk? - Obyśmy się nie zatrzymali, to jest nasz cel. Teraz wszyscy szykujemy się już na mecz z Legią u siebie. To jest nasz następny cel, na którym się skupiamy - mówi jeden z bohaterów 17 kolejki Ekstraklasy. Michał Zichlarz, Gliwice