Maciej Słomiński, Interia: Panie trenerze, czy Śląsk Wrocław ma szansę utrzymać Ekstraklasę? Tadeusz Pawłowski, najlepszy strzelec w historii Śląska Wrocław, wieloletni trener: - Jestem urodzonym optymistą, dlatego oczywiście wierzę w utrzymanie WKS, dopóki są na to matematyczne i teoretyczne szanse. Nie wszystko jest w nogach piłkarzy, bo strata do bezpiecznej strefy nie jest mała, ale wygrane z Jagiellonią Białystok, Wisłą Płock i Miedzią Legnica leżą w zasięgu tej drużyny. Warunek jest tylko i aż jeden: trzeba zagrać zdecydowanie lepiej niż w ostatnich meczach z Górnikiem Zabrze i Radomiakiem. W drugim z tych spotkań zespół wyszedł przestraszony, nie było płynności w grze, a bramka dla rywali padła po karygodnym błędzie obrony. Mnie jako zwolennika piłki ofensywnej boli, że nie strzelamy bramek, ostatni gol dla WKS padł po samobójczym strzale Roberta Ivanova z Warty Poznań. Poza tym jak myśleć o bezpiecznym miejscu w tabeli, jeśli przegrywamy mecze u siebie? Z "Twierdzy Wrocław" zostały tylko wspomnienia. Jeśli Śląsk marzy o utrzymaniu taki mecz jak z Radomiakiem nie ma prawa się powtórzyć. Na czym opierać te marzenia? Nie chcę kopać leżącego, ale drużyna Śląska Wrocław prezentuje się w ostatnich tygodniach fatalnie. - Przed sezonem prognozowałem Śląskowi Wrocław miejsca 4-8 na ligowej mecie, w przerwie zimowej zmodyfikowałem te przewidywania, ale w najczarniejszych snach nie przewidywałem takiej sytuacji jak teraz. Bardzo źle to wygląda. Nadziei na utrzymanie upatruję w tym, że w tych rozgrywkach Śląsk najlepiej grał z rywalami teoretycznie najsilniejszymi - Pogonią Szczecin i Lechem Poznań. Może walka o utrzymanie i nóż na gardle wyzwoli w zawodnikach to co najlepsze? Nadzieja umiera ostatnia. Mówi się, że nadzieja jest matką głupich. - Obojętnie jak zakończy się ten sezon, trzeba będzie wyciągnąć konsekwencje, rozliczyć ludzi za to odpowiedzialnych. Czy to przypadek, że pierwsza drużyna rozpaczliwie walczy o utrzymanie Ekstraklasy, drugi zespół jest w strefie spadkowej II ligi, a juniorzy w CLJ? Nie chcę dziś mówić za dużo, na mocne wywiady przyjdzie czas, jeśli spełni się czarny scenariusz w postaci hat-tricku degradacji drużyn Śląska Wrocław. Taki sezon nie ma prawa się powtórzyć, nie w tym mieście, nie w tym klubie. Drużyna musi wiedzieć o co chodzi i o co gra. Czy obecna drużyna Śląska wie jaka jest stawka? Mam nadzieję, że tak. Czy pan kiedyś walczył o utrzymanie? Co jest w tej walce najważniejsze? - Jako piłkarz nigdy, jako trener owszem. Jako trener dwa razy przejmowałem Śląsk, gdy był tuż nad strefą spadkową - w 2014 r. po Stanislavie Levym, w 2018 r. po Janie Urbanie. Trudno siebie oceniać, ale myślę, że wniosłem do szatni pozytywny przekaz i za każdym razem bez problemów się utrzymaliśmy. W 2014 r. nie bałem się odsunąć od składu Sebastiana Mili, który miał nadwagę, czasem trzeba podejmować i takie niepopularne kroki. To jest najważniejsze - konsekwentne i właściwe decyzje. Śląsk Wrocław u progu katastrofy. Czy spadnie z Ekstraklasy? Jest pewna analogia: nowy-stary trener Śląska, Jacek Magiera z podobnych powodów odsunął od składu Erika Exposito zarzucając mu przekroczenie limitu wagi. Jakie jest pana zdanie na temat kolejnych roszad na stanowisku szkoleniowca WKS? Trener Magiera się nie nadawał zdaniem działaczy, a teraz jest wezwany na ratunek. Nie ma to ładu i składu. - Oglądałem jakiś odczyt Jacka Magiery na youtube, mądry facet i jak się wydaje niezły trener. Ale w ten sposób się niczego nie zbuduje, jeśli Śląsk ma na etacie trzech trenerów jednocześnie. Ktoś ich zatrudnił. Trzeba utrzymać jakąś ciągłość, żeby drużyna miała swój styl. Żeby budować trener potrzebuje spokoju, a nie ciągłych zmian. Warta Poznań ma kilka razy mniejszy budżet, nie występuje u siebie, a gra o wiele lepiej od Śląska. To samo Raków Częstochowa, z nie największego przecież miasta, gdzie są o wiele mniejsze możliwości. Czasem mówi się, że spadek z ligi może być "katharsis" - oczyszczeniem, nowym otwarciem i szansą dla klubu. Jak jest w przypadku Śląska Wrocław? - Dla Śląska i Wrocławia spadek z Ekstraklasy będzie katastrofą. Przecież to nie jest tak, że spadamy i zaczynamy od zera, z dnia na dzień nie znikną wysokie kontrakty zawodników, nie zniknie stadion, który trzeba utrzymywać, za to odejdą sponsorzy, którzy nie będą chcieli łożyć na niższą klasę rozgrywek. To byłaby tragedia dla całego klubu, dla drużyny kobiet, dla akademii, dla ludzi pracujących w Śląsku, dla pracowników takich jak pani sprzątaczka czy pan który kosi trawę może oznaczać zwolnienie z pracy. A z I ligi nie jest łatwo się wydostać, kilka znanych klubów przekonuje się o tym na co dzień. Jednak tak jak na wstępie - dopóki piłka w grze wierzę w utrzymanie Śląska Wrocław. Jestem ostatni który powie, że trzeba się poddać. Rozmawiał Maciej Słomiński, INTERIA