- Przegraliśmy mecz, którego nie musieliśmy przegrać. Sytuacje, jakie obie drużyny stworzyły sobie w pierwszej połowie nie wskazywały na to, że czeka nas porażka. Po strzeleniu pierwszej bramki Widzew zaczął grać swobodniej, a po drugiej miał już duży komfort. My graliśmy schematycznie, tak, aby piłka była tylko pod polem karnym przeciwnika i narażaliśmy się na kontry. Wygrała drużyna, która w pewnych momentach wykazała, nie chcę powiedzieć, że więcej ambicji, ale na pewno miała więcej szczęścia - ocenił Orest Lenczyk. - Śląsk był faworytem tego spotkania, jednak skończyło się wynikiem 2-1 dla Widzewa, co należy uznać za niespodziankę - przyznał. - W mojej sytuacji byłoby jednak niezręcznie, gdybym narzekał na brak sześciu zawieszonych zawodników. Ci, którzy dzisiaj byli na boisku ostatnio też grali, a jeśli nie, to mieli okazję się pokazać. Gratuluję drużynie Widzewa zwycięstwa i przede wszystkim tych atutów, które pozwoliły strzelić im bramki - dodał. - Na pewno mamy dzisiaj trochę inne humory niż po ostatnim meczu (0-1 w Pucharze Polski z Piastem Gliwice), ale piłkarskie życie jest pełne niespodzianek. Z przebiegu meczu nasz zespół w pełni zasłużył na trzy punkty - ocenił trener Widzewa Radosław Mroczkowski. - Wyciągnęliśmy wnioski z ubiegłorocznej inauguracji z mistrzem Polski, gdy w ostatnich minutach straciliśmy gola i trzy punkty. Teraz nie daliśmy już sobie odebrać zwycięstwa. Myślę, że dzisiaj żadnego przypadku nie było. Jeżeli mamy końcowy wynik rozpatrywać w kategoriach szczęścia, to myśmy na to szczęście solidnie zapracowali. Cieszymy się z punktów i zwycięstwa, ale musimy pamiętać, że jest to młody zespół, któremu mogą się przytrafiać wpadki. Na stabilizację trzeba jeszcze poczekać.