"Decyzją pionu sportowego Bartłomiej Pawłowski rozpoczął treningi z drugą drużyną Śląska Wrocław" - to treść komunikatu, jaki ukazał się w czwartkowe przedpołudnie na klubowym Twitterze. Nie tylko wśród kibiców Śląska rozgorzała dyskusja na temat przyczyn takiego stanu rzeczy. Chodzi bowiem o piłkarza z ogromnym doświadczeniem, mającego za sobą grę w hiszpańskiej Primera Division. Z ligowym debiutem w wyjściowej jedenastce przeciwko broniącej tytułu Barcelonie. Bartłomiej Pawłowski - profesjonalista, który musi zrozumieć Szybko udaje się wyjaśnić, że nie chodzi o niesubordynację zawodnika lub złamanie klubowego regulaminu, jak sugerowała część internautów. Relegacja nie ma charakteru dyscyplinarnego. - Chodzi wyłącznie o prezentowany przez zawodnika poziom sportowy - informuje w rozmowie z Interią Jędrzej Rybak, rzecznik Śląska. - Piłkarz na pewno nie jest zachwycony decyzją pionu sportowego, ale musi to zrozumieć. Jest profesjonalistą. Wie, że jeśli nie ma dla niego miejsca w pierwszej drużynie, to kontakt zobowiązuje go do trenowania z drugim zespołem. Rezerwy wrocławian występują obecnie w II lidze. Czy 29-letni Pawłowski wiosną będzie ścigał się na murawie z graczami Sokoła Ostróda i Raduni Stężyca? Taki scenariusz najprawdopodobniej doczeka się realizacji, jeśli zimą nie znajdzie się chętny na kupno piłkarza, którego umowa ze Śląskiem wygasa dopiero w połowie 2023 roku. - Jeżeli zawodnik nie zmieni pracodawcy zimą, to zapewne będzie nadal trenował z drugim zespołem. Do czasu znalezienia nowego klubu. Nie ma w tej chwili widoków na powrót do pierwszej drużyny, ale nie wykluczamy takiej opcji. Decyzja będzie należała do trenera i dyrektora sportowego - tłumaczy Rybak. Pawłowski pozostaje zawodnikiem Śląska od lata 2020 roku. Minionej jesieni rozegrał w sumie 16 spotkań i zaliczył dwie asysty. We Wrocławiu oczekiwano od niego znacznie więcej. Również ze względu na - wedle nieoficjalnych źródeł - najwyższy obecnie kontrakt w drużynie, zapewniający mu blisko milion złotych rocznej pensji. Niespełniony sen o podboju La Liga Niespełna dekadę temu wydawało się, że kariera młodego zawodnika rozwinie się w fantastyczny sposób. Jako 21-latek trafił z Widzewa Łódź do hiszpańskiej Malagi. Wspomniany debiut przeciwko Barcelonie, zaliczony w sierpniu 2013 roku, miał być dla młodzieżowego reprezentanta Polski pierwszym krokiem do spełnienia marzeń. Kiedy miesiąc później młokos zdobył premierową bramkę w potyczce z Realem Valladolid, trener Bernd Schuster wychwalał go publicznie przy każdej okazji. Media podkreślały, że Polak pokonał bramkarza rywali w stylu Zlatana Ibrahimovicia. Gol Pawłowskiego uznano za jedno z pięciu najpiękniejszych trafień kolejki - co stawiało go w jednym szeregu z takimi tuzami jak Diego Costa i Lionel Messi. Kolejnych bramek już jednak nie było, a licznik gier w hiszpańskiej elicie zatrzymał się na ośmiu. Dalsze przystanki futbolowej wędrówki Pawłowskiego to Gdańsk, Bydgoszcz, Kielce, Lubin i turecki Gaziantep. We Wrocławiu po raz kolejny stanął na rozdrożu. ZOBACZ TEŻ:Wieczysta znów zaskakuje! Ściągnęła piłkarza z EkstraklasyWisła Kraków znalazła perełkę? W grze duże pieniądze