Zabrzanie zagrali we Wrocławiu bez swojego lidera Lukasa Podolskiego, który musiał pauzować za żółte kartki. Nie znaczy to, że mistrza świata z 2014 roku nie było na wyjazdowym meczu. Rano wsiadł na stacji Zabrze do pociągu i z grupą kilkuset kibiców Górnika pojechał na mecz do Wrocławia. - Jak są takie możliwości, to jadę z naszymi kibicami na to spotkanie. Czemu nie? Nie będę przecież siedział przed telewizorem i oglądał tego meczu na ekranie. Jak jest taka możliwość pojechania na wyjazd z kibicami, to czemu nie pojechać, czemu czegoś takiego nie doświadczyć. Muszę powiedzieć, że na takim wyjeździe jeszcze nie byłem. Kiedy grałem w Kolonii, to jakoś też nie było możliwości, żeby tak razem z fanami jechać. To pierwszy taki wyjazd i będę to pewnie pamiętał do końca życia - mówił "Poldi". W wyjściowym składzie zastąpił go Hiszpan Dani Pacheco. Cios za cios! Śląsk? Kibice przed meczem wywiesili transparent na stadionowym ogrodzeniu: "Sezon hańby - wszyscy do widzenia". To najlepsze podsumowanie występów wrocławian w bieżących rozgrywkach, którzy utrzymanie zapewnili sobie dopiero w 33. kolejce. Gospodarze mieli optyczną przewagę, atakowali, ale bez konkretów. Tymczasem po kilkunastu minutach było 1-0, ale dla zabrzan. Dino Stiglec sfaulował Roberta Dadoka, a do rzutu wolnego podszedł Bartosz Nowak. Pomocnik Górnika dobrze wrzucił w pole karne, obrońcy wrocławian kryli w 2-3 skutecznego w ostatnim czasie w pojedynkach powietrznych i strzelającego sporo goli głową Krzysztofa Kubicę, zostawiając miejsce Rafałowi Janickiemu. Ten skorzystał z gapiostwa obrony Śląska i mocnym uderzeniem głową zaskoczył Matusza Putnockiego. Dla doświadczonego obrońcy był to gol numer 2 w bieżących rozgrywkach. Po zdobytej bramce strzelający sporo bramek w sezonie 2021/22 zabrzanie dalej atakowali. Szansę miał m.in. Nowak, ale piłka minęła cel. Dobrze też w bramce miejscowych spisywał się doświadczony Putnocky, który obronił piłkę po uderzeniu Kubicy. Śląsk starał się odrobić straty. Karnego próbował wymusić Robert Pich. Swoich szans szukał też Fabian Piasecki. W 25 minucie było już 1-1, kiedy w polu karnym najlepiej znalazł się kolejny obrońca Patryk Janasik. Wszedł dynamicznie w pole karne gości i przy biernej postawie rywali wpakował piłkę do siatki. Dla 26-letniego obrońcy to pierwszy gol w tym sezonie, nie licząc trafienia w licu zeszłego roku w pucharowej konfrontacji z estońskim Paide Linnameeskond. Po dwóch kwadransach kolejne trafienie jedenastki z Wrocławia. Uderzał Stiglec, piłka po drodze odbiła się od nogi Picha i zatrzepotała w siatce. Trafienie jednak przez prowadzącego mecz Łukasza Kuźmy nie zostało uznane. Arbiter dopatrzył się bowiem pozycji spalonej jednego z graczy gospodarzy. Nie pomogły protesty piłkarzy Śląska. Koniec I połowy to bramka za bramką!. Najpierw do siatki trafił Petr Schwarz, świetnie wrzucał Wojciech Golla. W odpowiedzi do siatki trafił uderzeniem zza pola karnego lewą nogą Alasana Manneh. Koniec emocji w tej części? Gdzie tam! W meczu Górnika w tym sezonie padało w tym sezonie najwięcej goli i tak też było w sobotę we Wrocławiu. Na przerwę, po bramce w wykonaniu Dennisa Jastrzembskiego drużyna prowadzona przez Piotra Tworka prowadziła 3-2. Dodajmy, że z siedmiu celnych strzałów w I części aż pięć znalazło drogę do bramki jednego i drugiego zespołu. Błędy Putnockiego Początek II części to mocne uderzenia Śląska. Najpierw z woleja minimalnie niecelnie strzelał aktywny Schwarz. Z kolei znakomitej sytuacji nie wykorzystał Piasecki. W sytuacji sam na sam napastnik Śląska trafił w słupek. Boisko z urazami opuścili też Janasik i Kubica. Po niewiele ponad godzinie gry było już 3-3! Do siatki trafił rezerwowy Higinio Marin. Hiszpan wykorzystał błąd Putnockiego, który wypuścił piłkę z rąk po strzale Nowaka i z kilku metrów, praktycznie zaraz po wejściu na boisko, wpisał się na listę strzelców. Nie minęło 10 minut i Marin znowu cieszył się z gola! Tym razem huknął z ponad 20 metrów. Piłka przeleciała po rękach Putnockiego, znowu błąd Słowaka i wylądowała w siatce. Dla zawodnika wypożyczonego z Łudogorca Razgrad to bramka numer 3 w tym sezonie. W końcówce trener Tworek wpuścił na boisko zgłoszonego przez Śląsk w piątek do rozgrywek Karola Borysa. To wydarzenie, bo to ledwie 15-letni pomocnik, który uchodzi za wielki talent. Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 3-4 (3-2) Bramki: 0-1 Rafał Janicki (14.), 1-1 - Patryk Janasik (25.), 2:1 - Petr Schwarz (42.) 2-2 - Manneh (43.), 3-2 - Dennis Jastrzembski (45.), 3-3 - Marin (62.), 3-4 Marin (71.) Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok). Żółte kartki: Dino Stiglec - Śląsk. Widzów: 11700. Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Patryk Janasik (50. Łukasz Bejger), Wojciech Golla (82. Daniel Gretarsson), Diogo Verdasca, Dino Stiglec - Robert Pich (73. Adrian Łyszczarz), Petr Schwarz, Waldemar Sobota (82. Adrian Bukowski), Patrick Olsen (73. Karol Borys), Dennis Jastrzembski - Fabian Piasecki. Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Przemysław Wiśniewski, Rafał Janicki, Jakub Szymański - Robert Dadok, Krzysztof Kubica (52. Dariusz Stalmach), Alasana Manneh (58. Jean Jules Mvondo), Bartosz Nowak, Erik Janża (62. Mateusz Ziółkowski) - Dani Pacheco, Piotr Krawczyk (58. Higinio Marin). Trener Urban też zostaje w Górniku Podolski zostaje w Górniku Mistrz świata pojechał na mecz z kibicami!