- Do tej pory nie otrzymałem żadnej wiadomości od władz klubu. Mnie nie wypada chodzić i się dopytywać. Jeśli działacze uznają, że jestem potrzebny, to usiądziemy do rozmów. A jeśli nie będzie takiej decyzji, to ja też to uszanuję - powiedział w rozmowie z portalem INTERIA.PL Sztylka, którego umowa z klubem wygasa po tym sezonie. Wieloletni kapitan Śląska Wrocław zawsze był lojalny wobec swojego pracodawcy. Przywiązanie do barw klubowych nosi w sercu od dziecka - wychował się kilkaset metrów od Oporowskiej. Z klubem był na dobre i na złe. Nie zniechęcił się nawet, gdy wrocławski klub tonął w długach, stał na krawędzi bankructwa, a zawodnicy musieli na treningi przynosić swoją wodę mineralną. Dość powiedzieć, że Sztylka przebył ze Śląskiem drogę od III ligi do Ekstraklasy i na stałe zapisał się w historii klubu jako ikona. Koledzy z drużyny nie wyobrażają sobie funkcjonowania zespołu bez "Sztyli" na każdym kroku powtarzając, że jest on jak wino - im starszy, tym lepszy. Nic w tym dziwnego, niespełna 33-letni piłkarz w drużynie prowadzonej przez Oresta Lenczyka pełni pierwszoplanową rolę. Swoją wartość po raz kolejny potwierdził w meczu z Lechem Poznań. Jego gol zapewnił drużynie cenny punkt, a wrocławianie podtrzymali passę trzynastu spotkań bez porażki. - Cieszy przede wszystkim wynik, ale nie ukrywam, że cieszy mnie też zdobyta bramka. Ostatniego gola strzeliłem tak dawno, że już nie pamiętam, kiedy to było. Fajnie, że po tak długiej przerwie znowu udało mi się wpakować piłkę do siatki - dodał. Sztylka poprzednio zdobył bramkę w meczu z Cracovią. Miało to miejsce w sezonie 2008/2009. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy