Po ostatnim meczu 11. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy ciężko było spodziewać się fajerwerków. Nie dość, że grały zespoły z dołu tabeli, to jeszcze akurat takie, które zdobywają najmniej bramek w całej stawce. Poznaniacy strzelili ich do tej pory osiem, Śląsk - dziewięć. Tyle samo ma jeszcze ostatnia w tabeli Lechia Gdańsk, reszta - już więcej. No i nie da się ukryć, że obie drużyny nie grają zbyt atrakcyjnego, ofensywnego futbolu. Kuriozalny gol Enisa Destana - Warta miała czego bronić Niestety, te wszystkie przypuszczenia potwierdziły się w trakcie spotkania. Mecz we Wrocławiu był po prostu okropny do oglądania, a jedyna bramka padła w kuriozalnych okolicznościach. W 10. minucie Warcie udało się przeprowadzić całkiem zgrabną akcję, ale już dośrodkowanie Miłosza Szczepańskiego z prawego skrzydła nie miało prawa mieć racji bytu. Piłka leciała dość wolno i wysoko - taka typowa "zawiesina", która bez problemu powinna trafić w ręce bramkarza Śląska Michała Szromnika. I ten rzeczywiście wysoko wyskoczył, tylko... wpadł przy tym na swojego kolegę z zespołu Martina Konczkowskiego. A piłka wyleciała mu z rąk, prosto pod nogi zaskoczonego Enisa Destana. Turek jednak był na tyle przytomny, że zdołał kopnąć pod poprzeczkę przed próbującym ratować sytuację Diogo Verdascą. Destan nie cieszy się zaufaniem trenera Dawida Szulczka, podobno za mały walczy dla drużyny. We Wrocławiu godnie zastąpił jednak pauzującego za kartki Adama Zrelaka. Gol niewiele zmienił w postawie Warty - nadal głównie się broniła, ale też nie robiła tego rozpaczliwie. To Śląsk nie radził sobie w ataku pozycyjnym, nie potrafił przyspieszyć gry. Było kilka obiecujących przerzutów akcji z jednej strony na drugą, ale w ślad za tym nie szły kolejne dobre podania. Groźny był strzał Nahuela Leivy z 22. minuty, ale o 1,5 metra niecelny. Nieco lepiej akcje wrocławian wyglądały po 30. minucie, był strzał nad bramką Patricka Olsena i... to właściwie tyle. Śląsk przed przerwą oddał w sumie trzy niecelne strzały, Warta zaś jeden - za to celny. Karny dla Śląska? Sędzia wycofał się z decyzji Śląsk po przerwie nadal był bardziej aktywnym zespołem w ofensywie, w przeciwieństwie do pierwszej połowy jednak szybciej rzucił się na Wartę. W 50. minucie dobrą akcję lewym skrzydłem przeprowadził wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Petr Schwarz, po dośrodkowaniu Lis zdołał wybić piłkę, a później obronić strzał Erika Expósito. To był pierwszy sygnał wrocławian. Drugim była indywidualna akcja Johna Yeboaha z 61. minuty, który przekładał sobie piłkę w polu karnym między rywalami, ale później trochę za daleko sobie ją wypuścił. Wykorzystał jednak fakt, że dość mocno blokował go Jan Grzesik i w tym starciu upadł. Sędzia Łukasz Szczech chyba dość pochopnie odgwizdał rzut karny, ale po analizie VAR i trzech minutach przerwy wycofał się z tej decyzji. Śląsk oblega pole karne Warty, a Warta... dobija Śląsk Warta dawała się zamknąć w swoim polu karnym, nie była jakość specjalnie zainteresowana grą do przodu. Śląsk oblegał jej pole karne, często starał się dośrodkowywać, ale to akurat woda na młyn dla rosłych graczy gości, którzy bez problemu wygrywali pojedynki w powietrzu. Z rzutu wolnego z 20 metrów niecelnie uderzył też Expósito. Wciąż brakowało przyspieszenia w grze wrocławian, choć trener Ivan Djurdjević wprowadzał kolejnych graczy ofensywnych. W ostatnim kwadransie mecz przypominał już starcie z hokeja na lodzie, gdy jeden zespół gra w przewadze i zamyka rywala w zamku przed jego bramką. Warta była zainteresowana tylko wybijaniem piłki byle dalej, Śląsk co chwilę wbijał futbolówkę na przedpole bramki Lisa. Groźnych strzałów wrocławianie mieli jednak niewiele - jedynie w 81. minucie Adrian Lis musiał się napocić, by odbić piłkę po uderzeniu z dystansu Adriana Łyszczarza. I tak Warta trwała i trwała, aż w doliczonym czasie wyprowadziła dwa zabójcze kontrataki. Pierwszy zmarnował Grzesik, ale przy drugim popisali się rezerwowi - Kajetan Szmyt dośrodkował, a Milan Corryn głową ustalił wynik meczu. Warta wygrała więc czwarty z sześciu wyjazdowych spotkań - jest tu najlepsza w całej lidze! Śląsk Wrocław - Warta Poznań 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Enis Destan 10., 0-2 Milan Corryn 90. +4 Śląsk: Szromnik - Konczkowski, Poprawa, Verdasca (46. Schwarz), Gretarsson - Borys (74. Łyszczarz), Olsen - Yeboah (74. Quintana), Leiva (66. Jastrzembski), Garcia - Expósito. Warta: Lis Ż- Kupczak Ż, Szymonowicz, Ivanov - Grzesik, Mäenpää (77. Kościelny), Kopczyński, Matuszewski (58. Szmyt) - Szczepański (58. Żurawski), Luis (71. Pleśnierowicz) - Destan (58. Corryn). Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa). Widzów 5126.