Ten mecz teoretycznie powinien być tzw. "meczem przyjaźni", ale dramaturgii było tyle jakby grali najwięksi wrogowie. Ostatecznie w doliczonym czasie gry Śląsk Wrocław zapewnił sobie wygraną 2-1, a Lechia Gdańsk coraz mocniej osiada na dnie tabeli. Biało-Zieloni w ośmiu meczach zgromadzili zaledwie cztery punkty. Piłkarze tymczasowego trenera Macieja Kalkowskiego jakby zdawali sobie z tego sprawę z powagi sytuacji i od początku zabrali się do solidnej roboty. Dobre zawody w drugiej linii rozgrywał Holender Joeri De Kamps, który pierwszy raz wystąpił od pierwszej minuty w Ekstraklasie. Zawodnik, który do kariery startował z Ajaksu Amsterdam rozdawał piłkę na prawo i lewo, jedynym minusem jego występu była nadmierna ostrość w grze, za jedno z wejść otrzymał żółtą kartkę i był o krok o czerwonej. W 7. minucie Kacper Sezonienko był sam na sam z bramkarzem, ale bardzo źle trafił w piłkę. W 16. minucie Maciej Gajos pięknym strzałem pokonał Michała Szromnika po krótkim rozegraniu rzutu rożnego. Po analizie VAR sędzia Łukasz Kuźma bramkę anulował - w trakcie akcji Michał Nalepa faulował jednego z piłkarzy Śląska. Wreszcie w 29. minucie goście dopięli swego, Conrado Buchanelli Holz mocno dośrodkował w pole karne, znów blisko piłki był Gajos, ale zamiast dwóch goli w pierwszej połowie miał zero. Lechistę uprzedził zawodnik gospodarzy i Patryk Janasik pechowo skierował piłkę do własnej bramki. To drugi gol samobójczy wrocławian w tym sezonie, pierwszy tydzień temu był "dziełem" Javiera Ajenjo Hyjka. Gospodarze obudzili się dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, gdy strzał Patricka Olsena z dystansu na rzut rożny sparował Dusan Kuciak. Tuz po przerwie sytuacja powtórzyła się, znów Duńczyk sprawdził czujność Słowaka z daleka - było bardzo groźnie. Zaraz strzelał John Yeboah - w drugiej połowie obraz gry zmienił się diametralnie, to gospodarze zdecydowanie przejęli inicjatywę. Efektem przewagi "Wojskowych" był wyrównujący gol, którego w 71. minucie zdobył strzałem z dystansu, zupełnie nie w swoim stylu zdobył Erik Exposito. Mecz rozstrzygnął się w 85. minucie, gdy Dusan Kuciak zdemolował Johna Yeboaha w polu karnym po stałym fragmencie gry. Rzut karny Exposito wybronił golkiper Lechii i zrehabilitował się za bezsensowny faul. Gospodarze wreszcie dopięli swego, gdy po wrzutce "na aferę" piłkę do siatki skierował Konrad Poprawa. Mimo, że to był tzw. "mecz przyjaźni" za kilka minut czerwoną kartkę otrzymał Mario Maloca za faul bez piłki. To bolesna porażka dla Lechii Gdańsk, której coraz dalej do bezpiecznej strefy w Ekstraklasie. Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 2-1 (0-1) Bramki: Erik Exposito 71’, Konrad Poprawa 90’ - Patryk Janasik (samobójcza) 29’ Śląsk: Szromnik - Konczkowski, Poprawa, Verdasca, Janasik - Bukowski, Olsen - Yeboah (86’ Łyszczarz), Nahuel (90’ Gretarsson), Jastrzembski (63’ Garcia) - Exposito. Lechia: Kuciak - Stec, Nalepa (66’ Tobers), Maloca, Pietrzak - Kubicki, Gajos (78’ Terrazzino), De Kamps (66’ Kałuziński) - Sezonienko (63’ Clemens), Zwoliński (66’ Paixao), Conrado. Żółte kartki: Konczkowski, Verdasca (Śląsk), De Kamps, Stec, Conrado (Lechia). Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów: 8603. Maciej Słomiński, Interia, Wrocław