Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Zapis relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Po zwycięstwie nad Lechią, Sandecja podejmowała Pogoń w dobrych nastrojach. Szczecinianie na mecz do Niecieczy dotarli... rejsowymi samolotami, więc nie mogli narzekać na zmęczenie podróżą. Autokarami podróżowali jedynie z Krakowa do Niecieczy. Drużyna Macieja Skorży utrzymywała się przy piłce, ale to Sandecja pierwsza stworzyła sytuacje bramkowe. Po niespełna kwadransie Lasza Dwali faulował Bartłomieja Dudzica, a z rzutu wolnego okazję miał Tomasz Brzyski. Były legionista nie przymierzył jednak najlepiej. Dużo lepiej spisał się kilkadziesiąt sekund później, kiedy idealnie dograł piłkę na głowę Patrika Mraza. Słowak uderzył, ale minimalnie chybił. Dwie minuty później, "Portowcy" objęli prowadzenie. Ricardo Nunes zacentrował w pole karne, a w piłkę nie trafił Dawid Kort. Na szczęście dla gości, akcję świetnym strzałem zakończył Dariusz Formella. Osiem minut przed przerwą, Formella huknął z dystansu, ale trafił wprost w Michała Gliwę. Kilka chwil później bramkarz Sandecji znowu stanął na wysokości zadania, odbijając piłkę po próbie Nunesa. Dużo emocji przyniósł doliczony czas gry. Aleksandar Kolew próbował zza pola karnego, ale wymierzył prosto w miejsce, gdzie stał Łukasz Załuska. Kilkadziesiąt sekund później, Pogoń mogła dobić rywala, trafiając do szatni. Jakub Piotrowski otrzymał piłkę na skrzydle i mógł wyjść na sytuację sam na sam, ale fatalnie skiksował przy przyjęciu futbolówki. Zespół Skorży chciał podwyższyć, ale Adamowi Gyurcso zabrakło siły na początku drugiej części. Niewykorzystana okazja błyskawicznie zemściła się na gościach. Wojciech Trochim zagrał do Brzyskiego, który, nieco przypadkowym zagraniem, uruchomił Kolewa, a Bułgar wyrównał stan rywalizacji. Kolew złapał wiatr w żagle. Osiem minut później mógł dać prowadzenie gospodarzom. Dudzic zagrał mu piłkę spod linii końcowej, ale Załuska zdołał odbić piłkę po próbie Bułgara. "Portowcy" całkowicie stracili werwę, którą imponowali w końcówce pierwszej części. Wyjątkiem był Adam Gyurcso, który w 68. minucie zszedł do środka z lewej strony i huknął zza pola karnego w boczną siatkę. Kwadrans przed końcem meczu, tytuł MVP spotkania zapewnił sobie Kolew. Bułgar rozpoczął akcję, przerzucając piłkę do Lukasza Kubania i wbiegł w pole karne. Kuban dośrodkował, a Kolew strzałem głową pokonał Załuskę. Dla Sandecji to drugie zwycięstwo z rzędu. Nowosądecki zespół awansował na szóste miejsce w tabeli. Po przerwie reprezentacyjnej beniaminek zmierzy się z Koroną Kielce. Pogoń, która zgromadziła siedem punktów w siedmiu meczach, zagra z Lechem. Sandecja Nowy Sącz - Pogoń Szczecin 2-1 (0-1) Bramki: Dariusz Formella (20.) - Aleksandar Kolew (56.), (75.). Sandecja: Michał Gliwa - Lukasz Kuban, Dawid Szufryn, Płamen Kraczunow, Patrik Mraz - Wojciech Trochim (73, Filip Piszczek), Michal Piter-Bucko, Grzegorz Baran, Tomasz Brzyski (84, Adrian Danek), Bartłomiej Dudzic - Aleksandar Kolew (80, Mateusz Cetnarski). Pogoń: Łukasz Załuska - David Niepsuj, Cornel Rapa, Lasza Dwali, Ricardo Nunes - Dariusz Formella, Jakub Piotrowski (79, Tomasz Hołota), Kamil Drygas (64, Rafał Murawski), Dawid Kort (80, Marcin Listkowski), Adam Gyurcso - Adam Frączczak. Żółte kartki: Michal Piter-Bucko, Bartłomiej Dudzic, Aleksandar Kolew, Patrik Mraz, Dawid Szufryn (Sandecja), Cornel Rapa, Lasza Dwali, Kamil Drygas (Pogoń). Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów: 2 240. KK Po meczu powiedzieli: - Na pewno stać nas na lepszą grę niż to co pokazaliśmy w tym meczu. Zawiedliśmy nie tylko jeśli chodzi o wynik, ale też w realizacji założeń taktycznych. Wiele elementów nam nie wychodziło. Mimo to mieliśmy swoje okazje. Może gdyby w końcówce pierwszej połowy Kuba Piotrowski lepiej opanował piłkę, to byłaby szansa na drugiego gola i wywieźlibyśmy stąd jakieś punkty. Generalnie byliśmy słabsi, popełniliśmy wiele błędów w naszym polu karnym. Wysocy zawodnicy Sandecji sprawiali nam sporo problemów - ocenił trener Pogoni, Maciej Skorża. - Przed meczem sobie żartowałem, że do trzech razy sztuka i w końcu udało nam się wygrać u siebie, choć nie było łatwo. Początek spotkania należał do nas, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Potem straciliśmy bramkę, było trochę nieporadności z naszej strony, ale potem uporządkowaliśmy grę. Po przerwie wykazaliśmy więcej determinacji. Bardzo cieszę się z wyrównującej bramki, bo była to fajna, ekstraklasowa akcja - analizował szkoleniowiec Sandecji, Radosław Mroczkowski. - Nie wiem dlaczego przy takim upale boisko nie zostało przed meczem polane wodą. Czuliśmy się jak na sztucznej nawierzchni, to mogło się odbić na zdrowiu zawodników - dorzucił. Ranking Ekstraklasy - sprawdź! Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy