- Porozumienie z funduszem otwiera drogę do całkowitego oddłużenia Ruchu. Trwają negocjacje z pozostałymi wierzycielami - powiedziała rzeczniczka "Niebieskich" Donata Chruściel. Jeżeli radni zaakceptują wniosek klubu, Ruch będzie miał długi "wewnętrzne", czyli wobec swoich udziałowców. Akcje spółki należą m.in. do samorządu i prezesa klubu Dariusza Smagorowicza. Ten ostatni przyznał, że jeśli podczas zaplanowanej na 31 marca sesji nie będzie zgody na pożyczkę, licencja dla 14-krotnego mistrza Polski będzie zagrożona, a w konsekwencji może mu grozić upadłość. Chorzowianie "przeinwestowali" po wywalczeniu wicemistrzostwa w 2012 roku. - Rozeszły się nam wtedy przychody z kosztami - tłumaczył Smagorowicz. Potem klub korzystał z usług firmy zapewniającej płynność finansową a konto przyszłych wpływów, m.in. ze sprzedaży praw telewizyjnych. Nie wszystkie te pożyczki zostały w całości spłacone, a niedawno kontrahent, po zmianach właścicielskich, postanowił zakończyć współpracę i zażądał natychmiastowego uregulowania zobowiązań. Umowa dotycząca porozumienia w tej kwestii została podpisana. Zdaniem prezesa, klub kontrolowany nie tylko przez PZPN, ale i UEFA, w ostatnich latach mocno ograniczył koszty i wydatki. Nie będzie miał kłopotów z wykazaniem braku zaległości wobec podmiotów związanych z PZPN-em (piłkarze, trenerzy, pracownicy, kluby), natomiast ma problem z tzw. przyszłą informacją finansową, też istotną w procesie licencyjnym. W tle pożyczki jest kwestia budowy nowego stadionu dla Ruchu, co obiecał podczas ostatniej kampanii wyborczej prezydent Chorzowa Andrzej Kotala. Jeśli miasto wesprze klub pożyczką, rozpoczęcie budowy ma się opóźnić o dwa lata. Zgodzili się na to kibice, z którymi spotkali się kilka dni wcześniej Kotala i Smagorowicz. Obecnie użytkowana przez Ruch arena przy ul. Cichej ma 80 lat i może pomieścić 10 tysięcy widzów. Prezes jest od dawna zwolennikiem gry "Niebieskich" na położonym również w Chorzowie Stadionie Śląskim o pojemności 55 tysięcy, który jest modernizowany od lat i ma być gotowy w 2017 roku. Jego plan zakłada, że drużyna przeniesie się na "Śląski" na dwa lata, w tym czasie miałby powstać stadion miejski i albo Ruch na niego wróci, jeśli przeprowadzka nie przyniesie sukcesu frekwencyjnego, albo obiekt stanie się ośrodkiem szkolno-treningowym dla klubowej akademii.