Podpisanie kontraktu przez Matusza Putnockiego z Lechem Poznań skutkowało tym, że dotychczasowy bramkarz numer 1 "Niebieskich", w ogóle nie znalazł się w kadrze meczowej chorzowian. Między słupkami zastąpił go Wojciech Skaba, dla którego był to dopiero trzeci mecz w Ekstraklasie w tym sezonie. W składzie Piasta zabrakło z kolei lidera drugiej linii Kamila Vacka, który musiał pauzować za żółte kartki. Nie było też Patrika Mraza, który po meczu z Legią rozchorował się. Co ciekawe, na trybunach stadionu przy ulicy Cichej był obecny Adam Nawałka. Selekcjoner przyglądał się głównie grze Mariusza Stępińskiego, który ma wielkie szanse wyjazdu na Euro 2016. Mecz rozpoczął się od ataków gości, którzy szybko chcieli zdobyć bramkę. Już w 1. minucie bliski zaskoczenia Skaby był Martin Neszpor, ale piłkę po jego strzale zablokowali obrońcy. Sześć minut później kapitalną indywidualną akcją popisał się Martin Bukata. Słowak mijał defensorów "Niebieskich" niczym slalomowe tyczki i zakończył akcję celnym strzałem, ale świetną interwencją popisał się bramkarz chorzowian. W 11. minucie Skaba znowu uratował swój zespół, broniąc po uderzeniu aktywnego Saszy Żivca. Miejscowi zdołali odpowiedzieć trafieniami Stępińskiego i Łukasza Monety, ale piłka mijała cel. W 25. minucie w światło bramki trafił w końcu Marek Szyndrowski, ale Jakub Szmatuła zdołał sparować futbolówkę. W 35. minucie Piast objął prowadzenie, zrównując się tym samym punktami z Legią. Piłkę na środku boiska przejął Radosław Murawski. Zagrał ją do Neszpora, który pociągnął z nią kilkanaście metrów. Czeski napastnik odegrał potem do Josipa Bariszicia, który nie miał kłopotów z umieszczeniem futbolówki w siatce. To już 11. gol Chorwata w sezonie. Wydawało się, że zaraz po tej akcji murawę opuści Murawski. Kapitan Piasta zderzył się z rozpędzonym Szyndrowskim. Na szczęście dla Piasta, po kilkudziesięciu sekundach wrócił na boisko. W końcówce I części oba zespoły miały kolejne okazje. W 40. minucie Patryk Lipski uderzał głową, ale piłka trafiła w... Stępińskiego. W chwilę później, po kolejnym świetnym zgraniu Neszpora, w sytuacji sam na sam był Bariszić, ale tym razem przestrzelił. W ostatniej minucie bardzo dobrą okazję, po fatalnym kiksie Mateusza Cichockiego, miał jeszcze Neszpor, lecz znowu dobrze interweniował Skaba. W doliczonym czasie kapitalną okazję zmarnował jeszcze Stępiński. Napastnik Ruchu, nie atakowany przez nikogo główkował z 6 metrów, ale fantastycznie interweniował Szmatuła. W ciekawym derbowym spotkaniu w pierwszej połowie, oba zespoły oddały po cztery celne strzały na bramkę rywala.