W Chorzowie uroczyście obchodzono dzisiaj 80-lecie stadionu Ruchu. Z tego względu przy Cichej pojawiło się wielu futbolowych dygnitarzy. Był prezes PZPN Zbigniew Boniek, prezes Ekstraklasy SA Dariusz Marzec, szef Śląskiego Związku Piłki Nożnej Rudolf Bugdoł, a także wielu prezesów klubów z Ekstraklasy. Po sześciu latach przerwy na chorzowskim stadionie pojawił się też legendarny boiskowy zegar Omega, zamontowany na stadionie Ruchu w 1939. Do tego przygrywała górnicza orkiestra, a piłkarze gospodarzy wyszli na boisko w barwach Górnego Śląska, żółtych koszulkach i niebieskich spodenkach. Nie wiadomo czy ta świąteczna atmosfera wpłynęła tak deprymująco na piłkarzy gospodarzy, ale w pierwszych kilkunastu minutach sprawiali oni wrażenie, jakby w ogóle nie było ich na boisku. Już w 44 sekundzie było 1-0 dla rywala. Tragicznie grający w defensywie Mateusz Cichocki, notabene były piłkarz Legii, dał się przepchnąć jak trampkarz Aleksandarowi Prijoviciovi. Ten odegrał piłkę do Nemanji Nikolicia, który w sytuacji sam na sam nie miał problemów z pokonaniem Matusa Putnockiego. Dla Nikolicia było to już 9. trafienie w tym sezonie. W 10 minucie najskuteczniejszy snajper Legii popisał się z kolei świetnym dośrodkowaniem. Po krótko rozegranym rzucie rożnym z Dominikiem Furmanem dokładnie dograł do Stojana Vranjesa, który z kilku metrów trafił do siatki. Dwie minuty później był już 3-0 dla Legii! Kolejne fatalne zagranie Cichockiego goście bezwzględnie wykorzystali. Prijović zagrał do Nikolicia, ten odegrał do Michała Kucharczyka, który pewnie skierował piłkę do siatki. Załamany przebiegiem wydarzeń na murawie trener Waldemar Fornalik tylko łapał się za głowę. Po stracie goli Ruch trochę się otrząsnął i zaatakował, a jako że na prawej obronie Legii bardzo kiepsko radził sobie niepewny dzisiaj Łukasz Broź, to chorzowianie mieli kilka okazji. W 21. minucie prawym skrzydłem pobiegł Kamil Mazek, zagrał do Mariusza Stępińskiego, a ten ładnym strzałem zaskoczył Duszana Kuciaka. W końcówce pierwszej połowy "Niebiescy" mieli nawet szanse na strzelenie kontaktowej bramki, ale najpierw piłkę po strzale Łukasza Surmy bramkarz Legii sparował na rożnego, a w chwilę później kolejne uderzenie głową w wykonaniu Rafała Grodzickiego było minimalnie niecelne. Na początku drugiej części ze świetnej strony pokazał się z kolei Prijović. W 51. minucie napastnik Legii w dobrej sytuacji spudłował. Kilka minut później trafił już jednak do siatki, wykorzystując świetną akcję w wykonaniu duetu Nikolić - Guilherme. Dla 25-letniego zawodnika był to pierwszy gol w naszej lidze. Wcześniej trafiał dla warszawskiego zespołu w spotkaniach pucharowych. W końcówce goście spokojnie kontrolowali już przebieg gry. To nie pierwsza tak dotkliwa porażka "Niebieskich" u siebie z Legią. W październiku 2000 roku chorzowianie też przegrali z ekipą ze stolicy u siebie 1-4. Wtedy gole dla warszawian zdobywali Giuliano, Marcin Mięciel, Bartosz Karwan i Cezray Kucharski. Dla chorzowian gola na 1-3 strzelił Bartłomiej Jamróz. W tamtym meczu w składzie Ruchu grał Łukasz Surma, który dziś zaliczył mecz numer 496 w Ekstraklasie. Z Chorzowa Michał Zichlarz Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1-4 (1-3) Bramki: 0-1 Nemanja Nikolić (1.) 0-2 Stojan Vranjes (10.) 0-3 Michał Kucharczyk (12.) 1-3 Mariusz Stępiński (21.) 1-4 Aleksandar Prijović (59.) Żółte kartki: Martin Konczkowski - Ruch. Dominik Furman - Legia. Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 9300 Ruch: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Paweł Oleksy - Kamil Mazek, Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk, Patryk Lipski (77. Artur Lenartowski), Marek Zieńczuk (46. Tomasz Podgórski) - Mariusz Stępiński (85. Michał Szewczyk). Legia: Duszan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeżniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski - Guilherme, Dominik Furman (78. Rafał Makowski), Stojan Vranjes, Michał Kucharczyk - Aleksandar Prijović (84. Marek Saganowski), Nemanja Nikolić (84. Arkadiusz Piech). Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Po meczu powiedzieli: Henning Berg (trener Legii): "Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Mieliśmy dobry początek, szybko zdobyliśmy gole. Nie pamiętam żebyśmy w tak krótkim czasie strzelili kiedyś trzy bramki. Gra zespołowa była godna pochwały. Także indywidualnie moi zawodnicy zaprezentowali się bardzo dobrze. W poprzednim sezonie mieliśmy tutaj w meczu 17 sytuacji i nie zdobyliśmy bramki (0-0). Dziś było dziesięć okazji, a jaki jest wynik wszyscy widzą". Waldemar Fornalik (trener Ruchu): "Nie możemy być zadowoleni z rezultatu i meczu, a szczególnie z jego pierwszych 12 minut. To spotkanie się wtedy zakończyło. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek jako zawodnik czy trener przegrywał 0-3 w 12. minucie. Zawsze staram się szukać pozytywów i dzisiaj takim pozytywem był fakt, że przy stanie 0-3, grając z takim rywalem jak Legia, potrafiliśmy zacząć normalnie grać w piłkę, konstruować akcje. Strzeliliśmy gola po bardzo ładnej kontrze, mieliśmy przynajmniej dwie okazje do zdobycia kolejnych bramek. Na stratach goli zaważyły indywidualne błędy. Szczególnie ten pierwszy był niepotrzebny i do uniknięcia".