Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji LIVE z meczu Ruch - Legia! Sprawdź wszystkie wyniki, statystyki i na bieżąco aktualizowaną tabelę Ekstraklasy Od początku meczu w Chorzowie czuło się atmosferę piłkarskiego święta. Wypełnione po brzegi trybuny gorąco dopingowały ekipę Ruchu, który natarł na Legię bez cienia strachu. Pomocnicy często próbowali prostopadłych podań, aktywnie grał młody Piech, ale ciężko było mu przedrzeć się przez dwójkę stoperów Astiz - Choto. Co nie udało się Piechowi, udało się Pulkowskiemu. Przeprowadził on rajd środkiem pola, minął wszystkich obrońców i uderzył na bramkę. Mucha był jednak na posterunku i odpił piłkę. Była to 16. minuta spotkania. Na kolejną dogodną okazję dla gospodarzy czekaliśmy aż do 34. minuty. Dośrodkował Grzyb, a Piech główkował z pięciu metrów. Ponownie świetnie zachował się Mucha, który obronił ten strzał. "Niebiescy" groźnie atakowali jeszcze dwukrotnie w pierwszych 45 minutach. Ponownie pokazał się Piech, którego strzał głową minął słupek, a tuż przed przerwą szarżującego Grzyba uprzedził w ostatniej chwili Jan Mucha. Legia nie atakowała z dużym rozmachem. Jedyny celny strzał miała po anemicznym dziubnięciu piłki przez Radovicia. Po stronie strat zanotowała w dodatku Dicksona Choto, który musiał opuścić boisko z kontuzją. Po przerwie znów do ataku rzucili się gospodarze i przyniosło im to oczekiwany efekt. Już w 47. minucie dośrodkowanie Pulkowskiego efektowną główką na gola zamienił filigranowy Piech. Przy bramce zaspał nieco Wojciech Szala, który chyba zlekceważył młodego napastnika i odpuścił krycie. Dziewięć minut później mogło być 1-1, ale mierzony strzał z rzutu wolnego Kiełbowicza dobrze obronił Pilarz. Trzy minuty później groźnie z dystansu uderzał Sadlok, lecz piłka minęła bramkę. W tym fragmencie meczu Legia nie miała zupełnie nic do powiedzenia, a sytuację na boisku kontrolwał Ruch. W 61. minucie zmiennik Piecha, Artur Sobiech w pierwszym kontakcie z piłką mógł strzelić gola, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nieczysto uderzył piłkę głową. Sekundy później uderzeń próbowali jeszcze Straka i Baran, ale bez powodzenia. Powodzenia nie przyniosła również akcja z 67. minuty, gdy Sobiech doszedł do prostopadłego podania ze środka pola i w sytuacji sam na sam z Muchą. Legia otrząsnęła się dopiero w końcowych dwudziestu minutach. Rozpoczęło się od uderzenia z woleja Iwańskiego z 70. minuty, które przed siebie odbił Pilarz. Bramkarz Ruchu szybko pozbierał się po tej interwencji i wybronił także dobitkę Grzelaka. W 77. minucie groźnie "nożycami" strzelał Szałachowski, ale i w tej sytuacji dobrze interweniował Pilarz. Swoją szansę na gola miał również Marcin Mięciel, ale jego próba lobu z 85. minuty minęła bramkę Ruchu. Końcowe minuty to bicie głową w mur w wykonaniu piłkarzy Legii i kurczowa defensywa graczy Ruchu. Gospodarzom udało się dowieźć skromne prowadzenie do końca meczu i po końcowym gwizdku Tomasza Mikulskiego mogli cieszyć się wraz z kibicami z awansu na trzecie miejsce w tabeli po w pełni zasłużonym zwycięstwie. Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1-0 1-0 Piech 47. Żółta kartka - Legia Warszawa: Pance Kumbev. Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów 9˙000. Ruch Chorzów: Krzysztof Pilarz - Krzysztof Nykiel, Piotr Stawarczyk, Maciej Sadlok, Ariel Jakubowski - Wojciech Grzyb (76. Damian Świerblewski), Grzegorz Baran, Gabor Straka, Michał Pulkowski, Łukasz Janoszka (85. Andrzej Niedzielan) - Arkadiusz Piech (60. Artur Sobiech). Legia Warszawa: Jan Mucha - Wojciech Szala, Inaki Astiz, Dickson Choto (43. Pance Kumbev), Jakub Wawrzyniak - Miroslav Radović (62. Sebastian Szałachowski), Tomasz Jarzębowski (62. Maciej Rybus), Maciej Iwański, Tomasz Kiełbowicz - Bartłomiej Grzelak, Marcin Mięciel.