Ekstraklasa - wyniki, terminarz, strzelcy, bramki W Chorzowie spotkały się najgorsze zespoły w ostatnich tygodniach w Lotto Ekstraklasie, które solidarnie przegrały po cztery mecze z rzędu. Obu ekipom mocno zależało więc na przełamaniu fatalnej passy. Trener Niebieskich Waldemar Fornalik dokonał zmiany między słupkami. Zamiast popełniającego ostatnio sporo błędów Kamila Lecha, od pierwszej minuty zagrał Libor Hrdliczka. Dla 30-letniego bramkarza ze Słowacji, był to debiut w polskiej lidze. W ataku chorzowian zagrała też dwójka napastników. Wcześniej trener Fornalik desygnował do gry z przodu tylko jednego zawodnika. Dziś w ataku biegali Jarosław Niezgoda i Eduards Visniakovs. Niespodzianką było posadzenie na ławce reprezentanta młodzieżówki Patryka Lipskiego czy to, że w meczowej kadrze w ogóle nie znalazł się dotychczasowy pewniak Kamil Mazek. W wyjściowym składzie kielczan też były zmiany, dotychczasowego pewniaka na środku obrony, kapitana zespołu Radka Dekmka zastąpił Rafał Grzelak. "Tylko zwycięstwo, Niebiescy tylko zwycięstwo!" - skandowali fani Ruchu przed rozpoczęciem meczu. Nie łatwe to było zadanie, bo z wcześniejszych 12 ligowych gier jedenastki z Chorzowa od początku roku, drużyna trenera Fornalika wygrała... tylko raz z Górnikiem Łęczna w lipcu. Sygnał do ataku dał w 6 minucie Visniakovs. Jego atomowe uderzenie zza pola karnego minęło jednak prawy słupek bramki Macieja Gostomskiego. W chwilę później głową ponad poprzeczką, po dobrym dośrodkowaniu z lewej strony Łukasza Monety, uderzał z kolei Piotr Ćwielong. Goście dobrą sytuację stworzyli w 10 minucie, kiedy to po trafieniu głową Miguela Palanci, piłką minimalnie minęła cel. W odpowiedzi groźnie z dystansu uderzał Ćwielong, jednak bez efektu. Niebiescy mieli przewagę w środku pola, przeważali i starali się atakować większą ilością zawodników. Taka gry przyniosła pożądany efekt już w 16 minucie. Do odbitej przed polem karnym piłki doskoczył niezawodny w ostatnim czasie Niezgoda i mocnym strzałem z szesnastu metrów zaskoczył Gostomskiego. To trzeci gol w czwartym występie w lidze w barwach Ruchu skutecznego 21-letniego napastnika. Korona odpowiedziała bombą z ponad 30 metrów w wykonaniu Jacka Kiełba w 25 minucie, po którym Hrdliczka miał sporo pracy. Kilka minut później groźnie dośrodkowywał Ken Kallaste, ale Słowak ponownie wyszedł z wszystkiego obronną ręką. Po stracie gola piłkarze z Kielc przejęli inicjatywę, ale nie potrafili sobie stworzyć klarownej sytuacji bramkowej i ciężko było im oszukać dobrze grających w defensywie gospodarzy. Tymczasem w 39 minucie mogło być 2-0 dla Ruchu. Po dobrym wejściu i dośrodkowaniu Martina Konczkowskiego, minimalnie ponad poprzeczką główkował aktywny z przodu Visniakovs. Kilkadziesiąt sekund później fatalnie głową spudłował Paweł Oleksy. Lewy obrońca chorzowian, nie atakowany przez nikogo głową uderzył z pięciu metrów wysoko ponad bramką Gostomskiego. Zaraz po zmianie stron znowu dał o sobie znać Visniakovs. Uderzył mocno z kilkunastu metrów, a piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Potem na boisku nie wiele co się działo. Kielczanie nieporadnie atakowali, uporczywie wrzucając piłkę górą na Palancę, a chorzowianie zaczęli się skupiać na defensywie i od czasu do czasu kontratakować. Właśnie jeden z takich ataków przyniósł Niebieskim powodzenie! Kapitalną indywidualną akcję przeprowadził najlepszy na boisku Niezgoda. Odważnie wbiegł w pole karne, ale w sytuacji sam na sam, Gostomski zdołał odbić piłkę. Doskoczył do niej Moneta i z kilku metrów wpakował futbolówkę do siatki. Dla 22-letniego skrzydłowego Ruchu, był to pierwszy gol w Ekstraklasie w karierze w 23 występie. W 68 minucie kontaktowego gola mógł zdobyć głową Mateusz Możdżeń, ale świetną interwencją popisał się Hrdliczka. Dziesięć minut później było już po spotkaniu. Kolejne świetne dośrodkowanie w wykonaniu Konczkowskiego trafiło na głowę będącego ostatnio w dobrej formie Piotra Ćwielonga, który strzałem głową pod poprzeczkę zaskoczył bramkarza Korony i zaraz potem mógł wykonać swoje charakterystyczne salto. Kilka minut później na boisku zrobiło się nerwowo, kiedy do gardeł skoczyli sobie Rafał Grodzicki i Rafał Grzelak. Skończyło się na żółtej kartce dla kapitana Ruchu oraz faulującego wcześniej Palanki. W 85 minucie było już 4-0 dla Ruchu! Z rzutu rożnego dobrze dośrodkował Ćwielong, piłkę przedłużył jeszcze Grodzicki, a Oleksy z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Korona, po raz drugi w historii swoich występów w Ekstraklasie, przegrał 5 mecz z rzędu. Wcześniej taka fatalna passa przytrafiła się kielczanom w 2007 roku. Pracę stracił wtedy trener Ryszard Wieczorek. Teraz pali się grunt pod nogami Tomaszowi Wilmanowi. Niewykluczone, że w piątkowym meczu z Legią zespół poprowadzi już inny szkoleniowiec. Ruch Chorzów - Korona Kielce 4-0 Bramki: 1-0 Jarosław Niezgoda (16.) 2-0 Łukasz Moneta (61.) 3-0 Piotr Ćwielong (77.) 4-0 Paweł Oleksy (85.) Żółte kartki: Rafał Grodzicki - Ruch. Rafał Grzelak, Nabil Aankour, Miguel Palanca - Korona. Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 5365 Ruch: Libor Hrdliczka - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Marcin Kowalczyk, Paweł Oleksy - Piotr Ćwielong (88. Bartosz Nowak), Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk, Łukasz Moneta - Jarosław Niezgoda (87. Patryk Lipski), Eduards Visnakows (73. Jakub Arak). Korona: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Dmitrij Wierchowcow, Rafał Grzelak, Ken Kallaste - Dani Abalo (68. Tomasz Zając), Mateusz Możdżeń (84. Vanja Marković), Jacek Kiełb, Nabil Aankour, Marcin Cebula (68. Michał Przybyła) - Miguel Palanca. Z Chorzowa Michał Zichlarz