Po spadku z Ekstraklasy Niebiescy przystąpili do rozgrywek z minus pięcioma punktami. Była to kara za zaległości finansowe z przeszłości. W ostatnim czasie Ruch podjął olbrzymi wysiłek w celu ratowania sytuacji. Pod koniec czerwca 2017 roku klub wszedł w układ restrukturyzacyjny, a w listopadzie i w grudniu doszedł do porozumienia z wierzycielami. Zredukowano wynoszący 42 mln dług. Na dziś klub z Chorzowa musi spłacić 8 mln złotych. Kolejne 12 mln zł trzeba będzie uregulować względem miejskiego Centrum Przedsiębiorczości, ale to melodia przyszłości. Należność rozłożona została na dziesięć lat, a początek spłacania nastąpi w późniejszym terminie.W połowie stycznia Ruch spłacił 0,5 mln zł zobowiązań jeszcze z 2016 roku, dzięki temu uniknął najgorszego, zawieszenia licencji. Teraz potrzeba jeszcze większej gotówki, a wyłożyć musie je, podobnie jak było to kilka tygodni temu, ktoś z zewnątrz. Wszystko przez przepisy prawa, które, po wejściu w układ restrukturyzacyjny, zabraniają zaspokajania wcześniej roszczeń jednych wierzycieli, kosztem drugich. Co innego jednak prawo powszechne, a co innego związkowe. Na takim stanowisku stoi Komisja ds. Licencji PZPN, która odjęła Ruchowi kolejne sześć punktów, jeśli do 28 lutego nie ureguluje zaległości względem byłych piłkarzy czy trenerów. Jeśli uda się spłacić ogromną sumę 2,8 mln złotych, to skończy się na minus jednym punkcie. Wiosnę, drużyna prowadzona przez Juana Ramona Rochę, zaczęłaby więc z 14 punktami na koncie.Z klubu dobiegają jednak niepokojące sygnały, że nie ma chętnego na wyłożenie olbrzymiej kwoty. W tej sytuacji realny staje się scenariusz, że wiosnę Niebiescy zaczną z ledwie dziewięcioma punktami na koncie. Klub z Chorzowa złożył wprawdzie skargę na decyzję Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy PKOl, ale na decyzję trzeba czekać, a Ruch nie ma teraz na to czasu...zich