Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!Interia: Tomasz Hajto przed Wielkimi Derbami Śląska zapowiada, że to najważniejsze derby w lidze, bo grają w nich najbardziej utytułowane kluby. Pojedynki Górnika z Ruchem to rzeczywiście wyjątkowe mecze? Marcin Malinowski: - Dla kibiców na Śląsku to mecze inne niż wszystkie. Ale czy najważniejsze w całej Ekstraklasie? Pewnie fani Lecha czy Legii się ze mną nie zgodzą, ale ja myślę, że bez rywalizacji Ruchu i Górnika nasza liga nie byłaby taka sama. - Starcia "Niebieskich" i Górnika to derby z prawdziwego zdarzenia. Może nie zawsze grają tam najlepsi zawodnicy w Polsce, ale kiedy jesteś na boisku, to czuć, że nikt nie odstawi nogi. Teraz pewnie znowu będą szły iskry. Śmiało można powiedzieć, że dla kibiców Ruchu jest pan żywą legendą. W barwach "Niebieskich" zagrał pan ponad 150 meczów. Te z Górnikiem były szczególne? - Już na kilka dni przed meczem w szatni było czuć atmosferę oczekiwania na piłkarskie święto. Derby wywołują też duże "spięcie" wśród kibiców obu drużyn. Może to banalne, co powiem, ale to jednak są mecze trochę inne niż wszystkie pozostałe. Na takie spotkania każdy ostrzy sobie zęby. Tak było, jest i podejrzewam, że jeszcze długo będzie. W lecie oprócz pana z Ruchem rozstało się także kilku innych kluczowych zawodników - odeszli m.in. Filip Starzyński (do belgijskiego Lokeren) czy Grzegorz Kuświk (do Lechii Gdańsk). Drużyna pozbiera się po tych ubytkach? - Przetasowania w Ruchu rzeczywiście były spore, ale trudno dziwić się czołowym piłkarzom, że szukali sportowych wyzwań w mocnych zespołach. To normalna sprawa. Natomiast trzeba podkreślić, że bardzo fajnie wyglądają ci zawodnicy, którzy wchodzą dopiero do Ekstraklasy. Ta młoda armia Ruchu ma możliwości i drużyna osiąga niezłe wyniki. W odmłodzonym zespole Ruchu wciąż kluczową rolę odgrywa 38-letni Łukasz Surma, który w tym sezonie przełamie pewnie barierę 500 meczów w Ekstraklasie. Jaki jest sekret jego "piłkarskiej długowieczności"? - Jeśli chodzi o Łukasza, to jest to człowiek-instytucja. Zawsze dogadywaliśmy się świetnie, nigdy nie mieliśmy ze sobą żadnych problemów. Cieszę się, że został w Ruchu, bo on rządzi drużyną na boisku i wciąż jest liderem drugiej linii. Piłkarza z takim charakterem życzę każdemu trenerowi, a Łukaszowi życzę, by dalej śrubował swój rekord w ilości występów. Myślę, że tego osiągnięcia już nikt nigdy nie przebije. - Wracając do drużyny Ruchu, to widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzeba być jednak świadomym tego, że zespół tworzą w większości młodzi piłkarze i mogą się im jeszcze przydarzyć wahania formy. Niemniej jednak uważam, że wprowadzenie do zespołu "Niebieskich" młodzieży było dobrym posunięciem. Znacznie gorzej wygląda sytuacja Górnika Zabrze, który w tym sezonie nie wygrał jeszcze meczu. Czy zatrudniony niedawno trener Leszek Ojrzyński odmieni ten zespół? - Nikt nie chce przegrywać, a tym bardziej piłkarze Górnika, którzy w poprzednim sezonie byli przecież w grupie mistrzowskiej. Czy trener Ojrzyński pomoże im wrócić na dobre tory? Trudno mi to ocenić, bo trenera Ojrzyńskiego znam tylko z opowiadań kolegów. Na pewno to dobry fachowiec i człowiek z charakterem. Przecież w Kielcach potrafił stworzyć "bandę świrów", której obawiała się cała liga. Przed Wielkimi Derbami Śląska na pewno piłkarze Górnika będą zmotywowani jak nigdy. Dla nich zwycięstwo z Ruchem to byłoby przełamanie. Będzie pan dziś ściskał kciuki za "Niebieskich"? - Oczywiście. Z racji tego, że grałem w tym klubie ładnych parę lat, pozostał sentyment. Ale do Górnika też mam wiele sympatii. Mam tam kilku znajomych, którym życzę wszystkiego dobrego. A kto wygra dzisiejsze Wielkie Derby Śląska? Liczę na dobre widowisko, niech zwycięży lepszy. Bardzo bym się cieszył, gdyby padło kilka ładnych bramek, które kibice mogliby wspominać przez kolejne lata. Rozmawiał Bartosz Barnaś