"Niebiescy" po przerwie zagrali w zupełnie innym składzie. Był to pierwszy sparing podopiecznych Waldemara Fornalika na obozie w Turcji. - Rywale grali twardo, ale nie brutalnie. A stłuczenia są normalne - skomentował. Podkreślił, że pierwsze spotkania w trakcie zimowych wyjazdowych zgrupowań są z reguły trudne. - Trafia się często na zespoły, które już dłużej tu są. I to było dziś widać po rywalach. Grali pewnie, dobrze prezentowali się fizycznie. My dopiero dopasowujemy naszą grę do panujących warunków - zaznaczył Fornalik. Jego podopieczni zremisowali, choć strzelili więcej goli, ale sędzia dwa razy odgwizdał "spalone". Zawodnik Winterthuru Joao Paiva, który głową doprowadził do wyrównania, przypłacił tę akcję kontuzją. Z opatrunkiem na czole opuścił ze złością boisko. Mecz rozegrano na stadionie klubu Evrenseki Spor w Manavgat, kilka kilometrów od Side, gdzie mieszka ekipa Ruchu. Otoczenie nasuwało skojarzenia z pasterskimi opowieściami. Za ogrodzeniem obiektu pasły się kozy, nieco dalej - owce, a dookoła rosły pomarańcze. W odróżnieniu od niedzielnego deszczowego treningu, tym razem piłkarze na pogodę nie mogli narzekać. Zagrali w wiosennych warunkach, przy ok. 18 stopniach.