INTERIA.PL: - W ostatnich dniach pewnie często musi Pan ładować komórkę? - Rzeczywiście, dziennikarze dzwonią, ale mi to nie przeszkadza. Dobrze mieć tylko takie problemy. Duszan Radolsky, trener Ruchu Chorzów: - Mówił Pan, że jest zaskoczony stylem gry swojej drużyny. Bardziej niż wynikiem? - Jedno i drugie mnie zaskoczyło. Byliśmy bardzo skuteczni i mam nadzieję, że tak będzie w przyszłości. Graliśmy aktywnie w obronie. Po stracie piłki od razu atakowaliśmy rywali i o to mi właśnie chodzi. Będę jeszcze rozmawiał z piłkarzami o tym, aby udoskonalić ten system w naszym wykonaniu. Powinniście wygrać do zera, bo karnego nie było. - Ale sędzia stwierdził inaczej. Nie będę komentował jego decyzji. Po efektownym zwycięstwie atmosfera w drużynie jest na pewno świetna. Nie musi Pan jej studzić? - Za nami dopiero pierwsza kolejka, a przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. Rozmawialiśmy o tym meczu, a rano już normalnie trenowaliśmy. Wierzę, że podczas następnych meczów też będzie tak dobrze, ale teraz na pewno nie jest jeszcze czas na świętowanie. Nowi Słowacy w Ruchu odegrali rolę asów z rękawa. - Muszą pokazać dobrą grę w kolejnych spotkaniach. Jeśli to zrobią, to dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że te transfery są trafione. Ale oczywiście, za pierwszy mecz należą im się pochwały. Szykuje Pan jeszcze jakieś wzmocnienia? - Zawsze każdy trener szuka jeszcze lepszych piłkarzy od tych, których ma w drużynie. Jeszcze zobaczymy, ale na dziś mogę powiedzieć, że kadra jest zamknięta. Musimy liczyć się z tym, że klub nie ma wielkich pieniędzy na nowych piłkarzy. - Jak Pan obstawia ligę? Kto będzie mistrzem? - O mistrza na pewno walczyć będą Wisła, Legia i Lech. Także Lubin będzie mocny, a jest jeszcze Bełchatów. Do tego dochodzą Kielce. Jest wiele poukładanych drużyn. Jak w ich towarzystwie widzi Pan Ruch? - Potrzebujemy czasu, żeby ograć się w pierwszej lidze. Chciałbym, żebyśmy grali dobrą piłkę, żeby kibice byli zadowoleni i mieli do nas zaufanie. Długo się Pan zastanawiał nad przyjęciem propozycji z Chorzowa? - Porozmawialiśmy jakieś dwie - trzy godziny, oferta mi się spodobała i zdecydowałem się. Nie kryję, że w Polsce mi się spodobało. Podoba mi się atmosfera wokół piłki. Żyją nią kibice, media. Proszę zobaczyć ile ludzi przychodzi na stadion Lecha... Szczerze mówiąc, polski futbol sporo osiągnął w ostatnich latach. Dwa razy pojechaliście na mistrzostwa świata, teraz była na nich reprezentacja do lat dwudziestu. Za nami otwarcie ligi. Coś, a może ktoś, Pana zaskoczył? - Za wcześnie jeszcze, żeby o tym mówić. Teraz, oprócz mojej, interesuje mnie tylko jedna drużyna - Cracovia. Gramy z nią w najbliższej kolejce i nie będzie łatwo, bo to silny zespół. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz