Sadlok swojego setnego występu w Ekstraklasie nie może zaliczyć do udanych - podobnie jak koledzy spisywał się słabo, szybko został zresztą zmieniony. Równie dobrze trener Tomasz Fornalik mógłby posadzić na ławce każdego innego gracza. Sadlok nie potrafił zrozumieć tego, co się stało. - Przecież to my mieliśmy bardziej komfortową sytuację, by grać, walczyć i szukać swoich sytuacji. Na piłkarzach Lecha ciążyła presja trybun, po tym jakie ostatnio mieli wyniki - mówił obrońca "Niebieskich". Z kolei trener Fornalik uznał, że losy spotkania były już rozstrzygnięte po pierwszej połowie. - To wtedy przegraliśmy spotkanie, straciliśmy trzy bramki. W drugiej połowie mecz już był bardziej wyrównany, mieliśmy nawet dwie czy trzy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Dostaliśmy jeszcze jednego gola i skończyło się tak jak się skończyło. Szkoda, może taki gol byłby impulsem do lepszej gry - stwierdził trener gości. Jego zdaniem przyczyną porażki nie był brak waleczności graczy z Chorzowa. - Te przyczyny leżą gdzieś indziej. Tak wysoka porażka daje powód do zastanowienia się nad sytuację, w jakiej znalazła się drużyna - dodał. Skrzydłowy Ruchu Łukasz Janoszka nie był zdziwiony tym, że Lech po przerwie nie chciał już atakować tak jak w pierwszej połowie. - Jak drużyna prowadzi 3-0, to ciężko by forsowała tempo. Lech oddał pole gry i nas kontrował. Marne jest więc pocieszenie, że graliśmy wtedy ciut lepiej. Musimy się otrząsnąć po tym meczu i jak najszybciej zacząć punktować - stwierdził Janoszka. Nie będzie o to łatwo - piłkarze z Chorzowa dwa kolejne mecze też zagrają na wyjazdach: najpierw z Widzewem Łódź, a później z mistrzem kraju Śląskiem Wrocław. Andrzej Grupa