Już 23 czerwca napisaliśmy, że nowym prezesem będzie Janusz Paterman, a w klubie z Chorzowa znajdzie się też miejsce dla ikony Ruchu i jednego z najlepszych piłkarzy w historii Krzysztofa Warzychy. Ustępujący w niesławie, były już szef Dariusz Smagorowicz, straszył nas sądem i wysyłał do redakcji sprostowania. Teraz wyszło kto miał rację, a kto nie. Dziś w klubie z Chorzowa rządzi już Paterman. Nowy sternik "Niebieskich" to znany śląski restaurator, właściciel sieci kawiarń Chopin. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie mu łatwo. - Nie ma łatwych tematów, gdyby tak było, to bym tutaj nie siedział. Kilka lat temu sygnalizowałem pewne rzeczy, ale nie dochodziło to do tych, do których powinno. Nie chcę jednak do tego już wracać - podkreśla Paterman, który w klubie z Chorzowa pracował jako działacz już ćwierć wieku temu, a odszedł z Ruchu przed czterema laty mogąc się pogodzić z polityką prowadzoną przez Dariusza Smagorowicza. Teraz wraca ratować "Niebieskich". - Swoje firmy budowałem od podstaw, od zera. Dużo da się zrobić razem, mając wokół siebie odpowiednich ludzi. Wszystko ma być jasne, przejrzyste i transparentne - zaznacza. Paterman do klubu ściąga byłych piłkarz, trenerów czy działaczy Ruchu. Menedżerem "Niebieskich" ma być nie kto inny jak Krzysztof Warzycha. W roli dyrektorów mają zaś pracować Edward Lorens i Krzysztof Ziętek. - Chcę pracować z fachowcami i z ludźmi związanymi z Ruchem od lat. Ubolewałem, że wcześniej nie widziano tutaj takich osób, jak Jurek Wyrobek, Krzysztof Warzycha czy Edward Lorens - mówi Paterman. Nowego prezesa zapytaliśmy, czy trudno było namówić Krzysztofa Warzychę do powrotu z Grecji? - Rozmawialiśmy na ten temat już kilka miesięcy temu na Cyprze. Znamy się od lat, jesteśmy przyjaciółmi, więc nie było to aż tak trudne. Krzysiek jest rzetelny, ma charyzmę i na pewno sobie poradzi. Podobnie jest z takimi fachowcami jak Krzysztof Ziętek czy Edward Lorens - nie ma wątpliwości nowy szef Ruchu. Dziennikarze pytali czy nowy prezes "Niebieskich" nie ma obaw o to, jak ułożą się relacje na linii trener Waldemar Fornalik - menedżer Krzysztof Warzycha. - Uważam, że mamy jeden z najlepszych sztabów trenerskich w Polsce. Sam zresztą namawiałem trenera Fornalika, kiedy po raz pierwszy decydował się na pracę w Ruchu. Teraz będzie miał wokół siebie ludzi, którzy będą mu służyli głosem doradczym. Nikt absolutnie nie będzie mu się wtrącał do jego pracy. To jednak jego problem, jak ułoży sobie relacje, a nie Warzychy czy Patermana - odparował nowy sternik "Niebieskich". Na dzień dobry musi się zmierzyć z katastrofalną sytuacją finansową Ruchu. - Pod koniec sierpnia, po przejrzeniu wszystkich papierów, będę w stanie powiedzieć coś więcej. Nie wiem, czy chodzi o kwotę 50 milionów zadłużenia, czy więcej. Nie tragizowałbym jednak. Są przecież kluby, które są w jeszcze trudniejszej sytuacji niż my - podkreśla. Paterman ma jasny cel. - Za cztery lata jest stulecie Ruchu. Kiedy mój przyjaciel Gerad Cieślik był w szpitalu, a potem w hospicjum, to pytał mnie czy będziemy jeszcze mistrzem Polski, czy zdobędziemy tę piętnastą mistrzowską gwiazdkę. Powiedziałem mu, że nie wiem, ale zrobię wszystko, żeby tak było i myślę, że powinno nam się udać - mówi Paterman. Z Chorzowa Michał Zichlarz