Ten mecz budził na Śląsku emocje. Fani Ruchu doskonale pamiętają sposób w jaki w 2017 roku ich drużyna spadała z ekstraklasy i rolę jaką w tym odegrała Arka. CZYTAJ TAKZE: Poprzedni mecz Ruchu z Arką przesądził o wprowadzeniu VAR-u Ruch przed meczem opublikował film, w którym zachęcał kibiców, by w niedzielę "byli prawą ręką swojej drużyny". To oczywiste nawiązanie do wydarzeń sprzed 5 lat i gola strzelonego ręką przez Rafała Siemaszko. Oba zespoły w poprzedniej kolejce zremisowały z drużynami z Rzeszowa. Za Arką przyjechało około tysiąca kibiców, którzy wspomagali zespół Ryszarda Tarasiewicza. Ruch Chorzów od początku w natarciu Mecz rozpoczął się dla Ruchu świetnie. Niebiescy zaatakowali od razu, przy potężnym dopingu całego stadionu. W 8. minucie znany z występów w Piaście Bartosz Rymaniak ciągnął za koszulkę Daniela Szczepana i sędzia podyktował karnego. Jedenastkę strzałem w róg wykorzystał poszkodowany. Ruch stwarzał kolejne okazje, strzał z dystansu Tomasza Swędrowskiego przełamał ręce Kacpra Krzepisza, ale piłka szczęśliwie dla gości minimalnie minęła słupek. Kiedy wydawało się, że kolejne bramki są kwestią czasu, Arka nieoczekiwanie wyrównała. Goście jednak cieszyli się przedwcześnie; ostatecznie po konsultacji z VAR, arbiter gola Omrana Haydarego nie uznał. Okazało się, że wcześniej był spalony. Arka Gdynia się podnosi Arka jednak tym się nie przejęła: po bardzo ładnej akcji i sprytnym strzale Karola Czubaka goście po pół godzinie gry wyrównali. Ruch miał kolejne okazje - choćby w 39.minucie kiedy pięknym rajdem w stylu Maradony popisał się Szczepan, rozpędzony napastnik Ruchu minął czterech rywali, ale piłka minimalnie minęła bramkę. Arka zareagowała świetnie: po kolejnym składnym ataku drugiego gola w tym meczu strzelił Czubak, a już w doliczonym czasie wspaniałym strzałem, po którym piłka odbiła się od poprzeczki popisał się Afgańczyk Omran Haydary. W drugiej połowie Ruch zdołał wbić kontaktową bramkę, ale po strzale Tomasza Swędrowskiego uczynił to dopiero w doliczonym czasie i było już za późno żeby wyrównać. Chorzowianie rzucili się do ataku i wykorzystali to goście, którzy po strzale na pustą bramkę Huberta Adamczyka ustalili wynik meczu. Przy tym wyniku Ruch stracił pozycję lidera i spadł na drugie miejsce. Teraz pozycję tę zajmuje Puszcza Niepołomice, która dzień wcześniej zremisowała z GKS-em Katowice i ma o punkt więcej (27) od Ruchu (26). Ruch Chorzów - Arka Gdynia 2-4 (1-3) Bramki: 1-0 Szczepan (8., z karnego), 1-1 Czubak (29.), 1-2 Czubak (43.), 1-3 Haydary (45.+2), 2-3 Swędrowski (90.+2), 2-4 Adamczyk (90.+4) Ruch: Bielecki - Nawrocki, Szur, Sadlok Ż (78. Szywacz) - Wójtowicz, Sikora, Swędrowski, Janoszka (72. Pląskowski), Kwietniewski (58. Foszmańczyk), Moneta (58. Michalski) - Szczepan Ż Arka: Krzepisz - Rymaniak Ż (46. Tomal), Marcjanik, Dobrotka, Stolc Ż (72. Ziemann) - Skóra (65. Stępień), Gol, Adamczyk, Aleman Ż (65. Purzycki), Haydary (72. Milewski) - Czubak