Interia: Niedzielne spotkanie w Chorzowie spełniło oczekiwania czy zwiodło? Mariusz Śrutwa: I jedno i drugie. Na pewno były lepsze spotkania. Dla Ruchu, to spełniło oczekiwania, co do wyniku. Było kilka ładnych akcji z jednej i drugiej strony. Kibice oglądali emocjonujący mecz. Na pewno szkoda, że nie było fanów gości. To w piłkarzach wyzwoliłoby dodatkowe ambicje. Podsumowując, było ciekawiej niż przed rokiem. Po ośmiu kolejkach Ruch jest trzeci w tabeli Ekstraklasy. To zaskoczenie? - Patrząc na to w kontekście transferów, jakie klub przeprowadził latem czy wyników przedsezonowych sparingów, które jak się okazuje niewiele pokazują, to na pewno zaskoczenie. Potencjał finansowy i kadra tym bardziej nie wskazują, że Ruch powinien być w czołówce. Tym bardziej jednak chwała zawodnikom i trenerowi, że już teraz tyle się udało zrobić. To też świadczy o nieprzewidywalności ligi i zarazem jej słabości. Drużyny które grają w pucharach powinny mieć szerokie kadry i w rzeczywistości je mają, ale nie są w stanie sobie poradzić, a dodatkowe mecze je wyczerpują. Nie jest tak, jak w zachodnich klubach, gdzie te topowe zespoły liczą się od początku do końca i nie przeżywają takich chwil słabości, jak czołowe polskie kluby. Kogo wyróżniłby pan w zespole Ruchu? - Za derbowy mecz, i nie jest to tylko moja opinia, ale też kilku innych osób, dwóch rutyniarzy. Łukasz Surma szczególnie w końcówce meczu z Górnikiem był tam, gdzie być powinien, przechwycił kilka ważnych piłek i zażegnał niebezpieczeństwo. Z kolei Rafał Grodzicki był nieomylny w tyłach. Skutecznie czyścił ataki rywala. Ruch, tak jak to było w poprzednich latach za kadencji trenera Fornalika, może się włączyć do walki o miejsce w pucharach? - Nie wiem. To nieprzewidywalne. Przed sezonem wszyscy myśleli raczej o spokojnym utrzymaniu. Na pewno trzeba się cieszyć z obecnego miejsca i zdobytych punktów, bo to już jest spory kapitał. Z drugiej strony tabela jest bardzo spłaszczona i różnice pomiędzy zespołami są niewielkie. Wszystko będzie się rozstrzygało na wiosnę. Ważne, że nie będzie tak, jak to było w poprzednich rozgrywkach, kiedy praktycznie do końca trzeba było walczyć o utrzymanie się w gronie najlepszych. Na drugim biegunie jest Górnik. Ten zespół, w tym personalnym składzie stać na to, żeby opuścić strefę spadkową? - To paradoks. W kadrze Górnika nie brakuje przecież znanych graczy. Wielu fachowców spodziewało się z ich strony lepszych wyników. Nazwiska jednak nie grają. W meczu z Ruchem pokazali, że ich gra nabiera rumieńców i po ostatnich transferach, z nowym trenerem, robi się fajny zespół. Dajmy im czas. Przed Ruchem mecz w najbliższą niedzielę z Legią. - Po derbach z Górnikiem, to najbardziej prestiżowe spotkanie. Jeżeli trudniejszy pojedynek z lokalnym rywalem udało się wygrać, to czemu teraz nie pokusić się o kolejne zwycięstwo. Tym bardziej, że Legia nie błyszczy. Sprawa wyniku jest otwarta i na pewno nie jest tak, mimo dysproporcji w porównaniu potencjału obu klubów, że Ruch stoi na straconej pozycji. Rozmawiał Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>