Po czterech latach przerwy doczekaliśmy się wreszcie ligowej rywalizacji Ruchu z GieKSą. Od rana oba miasta przebierały nogami. Na meczu pojawił się m.in. Piotr Czaja, który w 1970 roku ustanowił niepobity do dziś rekord 1007 minut bez puszczonego gola w ekstraklasie. Ustanowił go grając w GKS-ie Katowice i Ruchu Chorzów. CZYTAJ TAKŻE: Piotr Czaja mówi co myśli o reprezentacji Polski Obie drużyny wystąpiły w klasycznych strojach, wyglądało więc jakby Schalke grało z Borussią Dortmund. No i emocje podobne. Stawka była realna: oba zespoły znajdują się w strefie barażowej i marzą o awansie do ekstraklasy. Spotkanie nie miało jednak faworyta. Na meczu byli tylko kibice Ruchu, goście nie dojechali. Szkoda, że publika momentami lżyła klub z Katowic. Ruch Chorzów - GKS Katowice: klincz w I połowie Pierwszą okazję stworzył Ruch: w 7. minucie po szybkiej akcji strzelał Daniel Szczepan, ale katowicki bramkarz Dawid Kudła rewelacyjnie obronił. W rewanżu nie gorzej spisał się Jakub Bielecki. Mecz toczył się w szybkim tempie. Obie strony chciały wygrać, po kwadransie katowiczanie zaczęli seryjnie dochodzić do sytuacji strzeleckich. Raz piłka znalazła się na... górnej siatce bramki Bieleckiego. CZYTAJ TAKŻE: W tych derbach zawsze było wszystko: olśnienie, piękno, dzikość Potem gra się uspokoiła, wyglądało jakby obie drużyny były w klinczu. Nie pozwalały zrobić sobie krzywdy i nie były w stanie zrobić krzywdy rywalowi. Dwaj piłkarze GKS-u dostali żółte kartki za faule, których dopuszczali się jednak daleko od własnego pola karnego. Do przerwy nie padła żadna bramka. Ruch Chorzów - GKS Katowice: złoty gol rezerwowego W drugiej połowie GieKSa uwierzyła, że może ten mecz wygrać, goście zaczęli oddawać więcej strzałów z dystansu, z którymi Bielecki miał kłopot. Katowiczanie grali jednak nieskutecznie i tak jednak kilka razy Cicha ucichła, bo Ruch miał szczęście. Stadion ożywił się kiedy ładny strzał z dystansu oddał rezerwowy Artur Pląskowski, Kudła jednak bez zarzutu obronił. Stadion eksplodował kiedy w 69. minucie po zamieszaniu ładnego gola dla Ruchu wbił Pląskowski. Tym razem Kudła był bezradny. Ruch poszedł za ciosem, zagrzewany przez publiczność miał szanse na kolejne bramki. Żadna już jednak nie padła. GKS próbował wyrównać, ale nic z tego nie wyszło. W 90. minucie drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną, za próbę wymuszenia karnego dostał Oskar Repka. Ruch Chorzów - GKS Katowice 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Pląskowski (69.) Sędziował: Urban (Warszawa).